Radawa

РАДАВА (pol. Radawa) – do 1947 r. wieś ukraińska w powiecie jarosławskim. W 1939 r. liczyła 1130 mieszkańców, z pośród których 710 było Ukraińcami, 380 Polakami, 40 Żydami [Kubijowycz, 29].

HISTORIA
Radawa, pierwotnie Rudawa, jako osada prawdopodobnie istniała jeszcze w czasach staroukraińskiego Księstwa Halicko-Włodzimierskiego. W dokumentach wzmiankowana po raz pierwszy w 1378 r. w nadaniu polskiej królowej Jadwigi zapewne już lokowanej wsi dla szlachcica Jana z Tarnowa. Wg danych archeologicznych w Radawie w średniowieczu wydobywano rudę żelaza.
Wiek XIX
W „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego” Radawie poświęcono m.in. następujące informacje: „Wieś, powiat jarosławski, nad Lubatówką (powinno być Lubaczówką – B.H), dopływem Sanu, w równinie piaszczystej, otoczona zewsząd sosnowymi borami. We wsi jest kościół parafialny rzymskokatolicki, szkoła ludowa i dwa młyny wodne. […] Wieś pochodząca zapewne z XVI w., była własnością jezuitów jarosławskich, którzy w 1594 r. zbudowali tu drewniana kaplicę przy dworze. Po zniesieniu zakonu w 1774 r. zamienił rząd austriacki, który tę wieś wcielił do funduszu naukowego, kaplicę na kościół parafialny, dodając uposażenie z funduszu religijnego. Parafia [rzymskokatolicka – B.H.) należy do diecezji przemyskiej, dekanatu jarosławskiego, i obejmuje Cetulę, część Czercz, Mołodycz, Surmaczówkę, Zapałów i Zaradawę, w ogóle 1531 dusz rzymskokatolickich, 6 protestantów i 147 Żydów.
Prócz kościoła rzymskokatolickiego jest w drewniana cerkiew dawniejsza, niegdyś stanowiąca osobne probostwo, teraz zaś filia Cetuli. Uposażenie dawnego probostwa stanowiło 43 morgi roli i 7 morgów łąk, należących i dzisiaj do uposażenia probostwa greckokatolickiego. Radawa ma 134 domy, 753 mieszkańców; obszar większej posesji (Wilhelm hrabia Siemieński) 3 domy, 16 mieszkańców; podług wyznania jest 265 rzym. kat., 405 gr.kat. i 68 izraelitów. Przeważna część izraelitów (63) przebywa we wsi. Z obszaru 5296 morgów lasy sosnowe i wydmy zalesione zajmują prawie trzy czwarte części; obszar większy ma 3847 morgów […} [SGKP, t. 9, 376-377].

Wiek XX

W okresie 16-20 czerwca 1947 r. Wojsko Polskie deportowało z Radawy 568 obywateli polskich narodowości ukraińskiej [Misiło, 408].

DOKUMENTY
Fragment sprawozdania referenta politycznego II Okręgu OUN Kraju Zakerzońskiego Dymitra Dzioby „Stala” z 25 kwietnia 1945 r.

[…] 21 kwietnia 1945 r. banda polska z Wiązownicy i zza Sanu napadła na Terebnie, przysiółek Radawy. Przysiółek spalono, mordując następujących Ukraińców:
1. Terebowiec Dmytro lat 80, wieśniak;
2. Skorobatko Ołeh „–” 70 „–”;
3. Naspińska Anna „–” 80 „–”;
4. Kubach Jewa „–” 35 „–”.
Zamordowanych powrzucano do ognia. […]
Źródło: Informacija pro antyukrajinśki akciji na terenach Jarosławszczyny ta Lubacziwszczyny, w: Polśko-ukrajinśki stosunky w 1942–1947 rr. u dokumentach OUN ta UPA, red. W. Wiatrowycz, t. 2, Lwiw 2011, s. 867. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.

„Pierwszą ofiarą był Wasyl Bochno z Terebnia, któego Jan Tyran z Radawy przywiązał do drzewa i zakłuł bagnetem. Następnie bandy z Wiązownicy zabiły w Terebniu dwoje starych mieszkańców, a także Waca i upowca Iwana Skuratkę. W Radawie zamordowali chorego Biłego (zwanego we wsi Cujko). Zabili na moście i rzucili do wody Werbyckiego i małego chłopca Cienkiego na pastwisku. Armia Krajowa zabiła Anielę Biłą i Wołodymyra Szegdę. Wracającego ze sklepu Petrę Bochnę zatrzymał jakiś Polak i polecił okazać dokumenty osobiste. Gdy okazało się, że Bochno jest Ukraińcem, nieznany bandyta wystrzelił mu w twarz i odjechał rowerem, a ranny dowlókł się do wsi, gdzie go uratowano” [Jarosławszczyna i Zasiannia…, 523-524].

30 stycznia 1946 r., Rzeszów – Fragment protokołu przesłuchania Michała Maciołka dotyczący mordów grupy NZW pod dowództwem Bronisława Gliniaka „Radwana” na Ukraińcach w Radawie

Pytanie: Kiedy pierwszy raz widzieliście bandę „Radwana”?

Odpowiedź: Pierwszy raz widziałem bandę „Radwana” 10 IV 1945 r. w Wiązownicy. Pełniłem służbę wartowniczą w nocy. W tym czasie banda „Radwana” była na posterunku milicji i stamtąd odmaszerowali i poszli na teren wioskę Radawa. Na drugi dzień palili oni wioski Ukraińców. […]

Pytanie: Czy banda robiła napady?

Odpowiedź: Banda „Radwana” zabiła 14 (czternaście) ludzi narodowości ukraińskiej.

Oryginał, rękopis. AIPN Rz 107/56, k. 55.

18 lutego 1946 r., [m.p.] – Fragment protokołu referenta „Surmacza” z rejonu I Okręgu II Kraju Zakerzońskiego o mordzie żołnierzy Wojska Polskiego na Ukraińcach w Radawie

[…] 15 lutego 1946 r. WP opuściło wymienione wyżej wsie [Bachory, Surmaczówka], aby objąć akcję następujące miejscowości: […]

  1. wieś Radawa, która została okrążona o godzinie 8 rano. Strzelając do tłumu mieszkańców, którzy uciekali ze strachu przed WP, zamordowali 3 starszych ludzi. […];

Źródło: Zwit pro antyukrajinśki akciji polśkoho wijśka 14–16 lutoho 1946 r., w: Polśko-ukrajinśki stosunky w 1942–1947 rr. u dokumentach OUN ta UPA, red. W. Wiatrowycz, t. 2, Lwiw 2011, s. 995–996. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.

WSPOMNIENIA

Tłumaczenie na język polski informacji Mychajła Bochna o mordzie na Ukraińcach we wsi Radawa, zamieszczonej w zbiorze „Jarosławszczyzna i Zasiannia” z 1986 r.

[…] W połowie lipca 1944 r. front przesunął się przez naszą okolicę na zachód, bez walk. (…) Mniej więcej po miesiącu zaczęto tworzyć polską administrację, zaczynając od milicji. (…) Polska administracja stawała się coraz silniejsza i zaczęła coraz bardziej dawać się we znaki. Zaczęło się od aresztowań bardziej świadomych Ukraińców, tych którzy byli aktywni za czasów niemieckich, nie wykluczając młodzieży. Znalazł się w więzieniu i autor tych wspomnień. Aresztowania były w przeważającej mierze przypadkowe. Istne piekło zaczęło się wczesną wiosną 1945 r., kiedy prócz milicji lub do spółki z nią zaczęły włóczyć różne polskie bandy, które rabowały oraz zabijały przypadkowych ludzi.

Pierwszą ofiarą stał się Wasyl Bochno z Terebnia, którego Jan Tyran z Radawy przywiązał do drzewa i przebił bagnetem. Później z rąk band z Wiązownicy zginęli w Terebnie dwaj staruszkowie, Mac i Skuratko Iwan. W Radawie zamordowano chorego Biłego (przezwisko Cujka). Na moście zabito i wrzucono do wody Werbickiego, a małego chłopca Cienkiego zabito na pastwisku. AK zabiła Anielę Biłą i Wołodymyra Szegdę, Petra Bochnę, wracającego ze sklepu, wylegitymował po drodze jakiś Polak, a gdy stwierdził, że to Ukrainiec, strzelił mu w twarz i uciekł na rowerze. Ranny dowlókł się do wioski i tu go jakoś uratowano. Takie wydarzenia były na porządku dziennym we wszystkich wioskach Jarosławszczyzny. Mieszkańcy wiosek leżących na niezalesionym terenie, jak Manasterz czy Leżachów, musieli się przenieść w okolice lesiste, zabierając bydło i wszystko to, co się dało zabrać. […]

Radawa, w: M. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich, t. III, Warszawa 1994, s. 236–237.

Przysiółek Terebnie

Fragment wspomnień Sofiji  Hajowej o mordach formacji polskich na Ukraińcach w Terebniach

            […] W 1946 r. 17-letni Władysław Bochno, syn leśniczego, szedł z Terebni do swojej ciotki w Radawie. Po drodze wpadł w ręce żołnierzy wojska polskiego, walczących z UPA. Żołnierze sądzili, że chłopak to ubowiec, a gdy ten kategorycznie zaprzeczył, spytali się, gdzie mieszka. Władysław pokazał. Żołnierze rozkazali mu zostać pod rodzinnym domem, a sami weszli do środka. Zapytali się jego matki, czy ma syna. Kobieta nie wiedziała, o co chodzi, przestraszyła się i zaprzeczyła. Na tej podstawie żołnierze zrobili wniosek, że chłopak kłamie i rozstrzelali go w Radawie w szkole, następnie ciało spalili. […]

            Spalenie Terebni było bezpośrednio związane z napadem UPA na Wiązownicę 17 kwietnia 1945 r. Wieś ta została wtedy w połowie spalona, zginęło około 200 osób. Polacy z Wiązownicy uważali, że właśnie Terebnie są głównym gniazdem partyzantów ukraińskich. I dlatego już następnego dnia zadali kontruderzenie.

            Napastnicy podeszli do wsi przed świtem. […] Mieszkańcy wsi już wcześniej przywykli spać w lesie, a ci, którzy nocowali we wsi, zobaczywszy w płomieniach obejście Bochny, pouciekali. Z tego powodu tego dnia zginęło niewiele ludzi – czworo. Dwie stare osoby spłonęły, dwoje zostało zastrzelonych. W płonącym budynku spłonął Ołeksander Skuratko i Anna Naspińska (mama Petra), zastrzeleni zostali Dmytro Terebeneć […] i Jewa Kubacz, która była w ostatnim miesiącu ciąży i nie mogła razem z innymi uciec do lasu. […] 

Fragment wspomnień Stefana Terebieńca ur. w 1931 r. na przysiółek Terebnie

            […] Przeżyłem trzy fronty, ale to było nic w porównaniu z tym, co nas wszystkich w Terebniach czekało po… zakończeniu wojny. Tragedia Terebni zaczęła się już wczesną wiosną 1945 r. Związana była z Wiązownicą, najbliższą wsią, dosyć wielką, zamieszkaną przeważnie przez ludność polską. […] Po raz pierwszy napad odbył się w nocy. Obrabowanych zostało tylko 4–5 gospodarstw, między innymi i nasze. Nikt z mieszkańców nie został zabity, bo wszyscy zdążyli się schować. Bandyci zabrali wszystko, co wpadło im w ręce. Porozbijali nawet kuchnie, piece, a więc byli to bandyci w całym znaczeniu tego słowa.

            W okresie późniejszym napady wzmagały się, dochodziło do nich nie tylko w nocy, ale i w dzień, bo napastnicy przekonali się, że nie mamy samoobrony. Tylko jeden raz, już pod jesień, gdy wpadła banda i zaczęła strzelać, skąd wzięli się nasi partyzanci i bandyci od razu wszystko zostawili i uciekli. Mimo to pod wpływem serii napadów, które trudno zliczyć, prawie wieś została spalona i zamordowano gdzieś 17 mieszkańców, przeważnie starszych i chorych, co nie zdołali uciec do lasu.

            Pierwszą ofiarą był Iwan Skuratko, 20-latek, którego jesienią 1944 r. zabił na drodze polski milicjant z Radawy. Druga ofiara to także Skuratko, ale Wasyl, ojciec sześciorga dzieci. Nie mieszkał w Terebniach, a w Cetuli, skąd zajechał po coś do nas. Gdy wracał złapali go Polacy z Radawy, przywiązali do drzewa, kłuli tak, że mu nawet oczy wykłuli. Miało to miejsce na początku marca 1945 r. Nasi partyzanci złapali Polaków, którzy zamordowali Skuratków i skazali. Trzecia ofiara to Anna Terebieniec. W czerwcu 1945 r. pojechała końmi na pole za wsią w kierunku na Wiązownicę i już stamtąd nie wróciła. Kiedyś liczyliśmy w kilka osób nasze ofiary. Naliczyliśmy 17, ale wszystkich nazwisk już nie mogliśmy sobie przypomnieć. […]

Źródło: S. Terebieniec, Terebnie, w: B. Huk, Młodzi Ukraińcy Michała Borysa „Żana”. Terenowe Oddziały Samoobrony w powiecie jarosławskim w latach 1945–1947, Przemyśl 2016, s. 531–532.

por.: „Ukr. almanach” 2007, s.

Fragment rozmowy z Anną Mihus (panieńskie nazwisko Łobaz), ur. 13 grudnia 1927 r. w Cetuli

[…]

Dziadkiem moim był Petryha, którego sparaliżowało przed wojną. Miał 2 córki i zięcia we Francji, dzięki nim postawił murowaną stajnię, a wszystko było drewniane, jak to kiedyś. Przed wojną ciotka zmarła, dziadek został sparaliżowany. Sparaliżowane leżały też 2 stare kobiety w Terebniach. Wtedy [napastnicy] przywieźli ich do starego domu, do dziadka, i ten dom podpalili. Spłonął mój dziadek i te kobiety.

Kto to zrobił?

Kto? Polacy, a kto!?

Skąd pochodzili?

Tego to ja już nie wiem. Wiem, że podpalili z nimi dom, nie uciekli. Jedna z tych starych kobiet pisała się Bacio.

A druga?

Drugiej nie znam.

Co z resztą ludzi?

Zdrowi uciekli, a sparaliżowanych podpalili w domu… […]

Źródło: Rozmowa z Anną Mihus (panieńskie nazwisko Łobaz) ur. w 1927 r. w Cetuli, w: B. Huk, Młodzi Ukraińcy Michała Borysa „Żana”. Terenowe Oddziały Samoobrony w powiecie jarosławskim w latach 1945–1947, Przemyśl 2016, s. 470–471,

Komentarz: Napad na Terebnie przypadł na 18 kwietnia 1945 r. Dokonał go bandycki oddział pod dowództwem Bronisława Gliniaka „Radwana”, milicjanci z posterunku MO w Wiązownicy, uciekinierzy z posterunku MO w Radawie. Niektórzuy historycy utrzymują, że był to odwet za akcję UPA przeciw bandytom na Wiązownicę w dniu 17 kwietnia 1945 r., jednak łączy go jedynie następstwo czasowe – cechy charakterystyczne pozwalają bowiem umieścić go w ciągu wcześniejszych i późniejszych „zwykłych” mordów bandy „Gliniaka”.

 

STAN ZABYTKÓW UKRAIŃSKIEJ KULTURY MATERIALNEJ
Wyniki monitoringu z 2 września 2011 r.

CERKWISKO
„Cerkiew […] pod wezwaniem Arch. Michała, drewniana, zbudowana w 1860 r., odnowiona w 1900 r., stała po środku wsi, obsadzona była pięknymi lipami. Plac wokół cerkwi był dosyć duży, mieścił m.in. dzwonnicę. […] Po dokonanym przemocą wysiedleniu ludności ukraińskiej na „ziemie odzyskane” w 1947 r. cerkiew w Radawie została w 1948 r. lub 1949 r. rozebrana i przewieziona za San, gdzie zbudowano z niej szopę” [Jarosławszczyna i Zasiannia…, 520-521].

CMENTARZ
Cmentarz znajduje się po środku wsi, po drugiej stronie drogi, za którą stała cerkiew. Położenie cmentarza w sąsiedztwie cerkwi, cmentarz rzymskokatolicki wokół dawnej kaplicy oraz niedawne metryki rzymskokatolickich nagrobków wskazują na to, że obecny cmentarz radawski pierwotnie był cmentarzem greckokatolickim, a w XX w., pod wpływem wydarzeń politycznych, zaczął zmieniać swe wyznaniowe oblicze. Część greckokatolicka nosi ślady niszczenia dokonanego przez ludzi, a także warunki atmosferyczne, jest zaniedbana.

KRZYŻE

Dawna ZABUDOWA wsi

Dawny przysiółek TEREBIEŃ

Terebień leżał na południowy-wschód od Radawy. Został spalony 18 kwietnia 1945 r. przez polskie zgrupowanie wojskowe z Wiązownicy. Pozostały dwa krzyże przydrożne. Drugi z nich, ufundowany w 1899 r. przez Teodora Terebieńca, upamiętnia zniesienie pańszczyzny w Galicji wschodniej przez rząd austriacki. Podziękowanie dla autora fotografii, przemyskiego fotografika Jacka Szwica, za udostępnienie fotografii wykonanych latem 2009 r.