ПИСКОРОВИЧІ (pol. Piskorowice) – do 1947 r. wieś ukraińska w powiecie jarosławskim. Wg 1939 r. zamieszkiwało ją 2740 osób: 2340 było Ukraińcami, 210 Polaków, 130 rzymskich katolików posługujących się językiem ukraińskim i 60 Żydami [Kubijowicz, 29].
ПИСКОРОВИЧІ – до 1947 р. українське село в ярославському повіті Республіки Польща. Тут у 1939 р. проживало 2740 мешканців: 2340 українців, 210 поляків, 130 римо-католиків (за походженням греко-католики, що змінили віросповідання, але користуються у побути українською моовою) та 60 жидів [Кубійович, 29].
HISTORIA
WIEK XX
W 1945 r. przez Piskorowice kilkakrotnie przetoczyły się mordy na mieszkańcach narodowości ukraińskiej. Największym był mord w nocy z 17 na 18 kwietnia 1945 r., dokonany przez polskie oddziały NOW-NZW. W jego wyniku śmierć mogło ponieść nawet ok. 400-500 Ukraińców z Piskorowic i pobliskich ukraińskich miejscowości.
DOKUMENTY
1945 kwiecień 22, Tarnowiec. – Fragment raportu „Janosika” do Komendy Powiatu NZW o akcji na Chałupki piskorowickie
Raport zajścia z akcji w Tarnowcu
Dnia 21. IV. 1945 r., wracając z oddziałem z wypadu na Chałupki piskorowickie, zatrzymałem się wieczorem z ludźmi w Tarnawcu. Zaznaczam, że o przedsięwziętym wypadzie był zawiadomiony pisemnie kolega „Śląski”, do którego pismo nie doszło ze względu na jego nieobecność, natomiast otrzymał to pismo „Wołyniak”, który na tą akcję zezwolił. Z powrotem zatrzymując się w Tarnawcu zetknąłem się z […] „Tatarem” i kolegą „Ostoją”. W rozmowie zdałem relacje z przebiegu akcji koledze „Tatarowi”, który to pochwalił.
Następnie ciężarówką w porozumieniu z kolegami wyruszyliśmy. Na drodze na końcu Tarnowca zostaliśmy zatrzymani przez kolegę „Maćka” z Kuryłówki, rzekomo komendanta placówki z Kuryłówki, który był w stanie nietrzeźwym. Na pytanie, z jakiego powodu zatrzymuje, odniósł się grubiańsko, mimo tłumaczenia się, ze przeprowadziliśmy to i przechodziliśmy przez jego teren w porozumieniu z „Wołyniakiem”, jak również na podstawie wysłanych meldunków do kolegi „Śląskiego”, jak również, ze akcja nasza została zaakceptowana przy spotkaniu w Tarnawcu przez kleje „Tatara”. W odpowiedzi na to kolega „Maciek” wypowiedział się, że nas rozbroi i będziemy siedzieć [nieczyt.], jak również obrażając nas słowami „rabusie, bandyci, złodzieje”, dalej wypowiedział się go nie obchodzi ani kolega „Śląski”, ani kolega „Tatar”, „Wołyniak” itp. Umieszczam dosłownie jego słowa co do tych osób przez niego wypowiedziane: „Chuj mi z „Wołyniakiem” i ze „Śląskim”. O ile wywnioskowałem z jego zachowania się wobec nas miał zamiar to, co myśmy wieźli zrabować przy pomocy swoich ludzi z bronią w ręku. Dopiero na perswazje swoich ludzi nas wypuścił. W czasie wypadu zabraliśmy w domach ukraińskich około 100 kg mąki żytniej, 150 kr żyta, cielę i rzeczy gospodarskie jak: motyki, siekiery, kosy, 2 piły, 1 sieczkarnię, blachy, pół wozu, sanie, odzież itp. W czasie wypadu zlikwidowaliśmy około 20 Ukraińców.
Sołtys tej wsi, Polak, wystawiał zaświadczenia Ukraińcom na narodowość polską, religie greckokatolicką, sam również przechowują Ukraińców na strychu, który został odkryty. […]
Świadkowie „Janosik”
[3 nieczyt. podpisy]
Odpis, maszynopis. AP w Rzeszowie, WUSW 153, k. 156.
Fragment sprawozdania referenta politycznego II Okręgu OUN Kraju Zakerzońskiego Dymitra Dzioby „Stala” z 25 kwietnia 1945 r.
[…] 16 i 18 IV 1945 r. ludność ukraińska ze wsi Piskorowice wyjeżdżała na stację w Jarosławiu, aby następnie wyjechać na Ukrainę. Napadła na nich miejscowa banda. Ludzi wystrzelano, majątek z furmankami zabrano. […]
Źródło: Informacija pro antyukrajinśki akciji na terenach Jarosławszczyny ta Lubacziwszczyny, w: Polśko-ukrajinśki stosunky w 1942–1947 rr. u dokumentach OUN ta UPA, red. W. Wiatrowycz, t. 2, Lwiw 2011, s. 866. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
1945 maj 15, Piskorowice – Raport „Szczerby” o rozstrzelaniu dwu osób w Piskorowicach
Na terenie Piskorowic ujęto dwóch osobników w sowieckich mundurach, którzy pod spodem mieli obrania cywilne, na śledztwie przyznali się, ze zdezerterowali z z wojska. Obydwóch rozstrzelano.
„Szczerba”
Odpis, maszynopis. AP w Rzeszowie, WUSW 153, k. 187.
1945 maj 20, Piskorowice – Raport „Szczerby” o starciu zbrojnym z pododdziałem ukraińskim w Piskorowicach
Niniejszego dnia, to jest w Zielone Święta mieliśmy potyczkę z Ukraińcami w Piskorowicach, którzy przyszli pod polskie domy. Po parogodzinnej walce Ukraińcy się wycofali, pozostawiwszy we wsi krowę, zrabowaną u pana Szczekota.
„Szczerba”
Odpis, maszynopis. AP w Rzeszowie, WUSW 153, k. 187.
1945 maj 20, Piskorowice. – Raport „Szczerby” o rozstrzelaniu Józefa Wawrzoszka
Również dnia dzisiejszego aresztowano Józefa Wawrzoszka. Na śledztwie przyznał się, że meldował w Łańcucie o miejscu zamieszkania „Kudłatego”. Po skończonym śledztwie aresztowanego rozstrzelano.
„Szczerba”
Odpis, maszynopis. AP w Rzeszowie, WUSW 153, k. 188.
Fragment sprawozdania „Wistky z terenu” z Okręgu II Kraju Zakerzońskiego za 1 maja – 5 czerwca 1945 r.
[…] [] maja [1945 r.] byli milicjanci ze wsi Cieplice zamordowali […] Fesiaka Mychajła z Piskorowic, lat 18 i jedną kobietę. […]
Źródło: Informacija pro antyukrajinśki akciji na Hrubesziwszczyni w trawni-kwitni 1945 r., w: Polśko-ukrajinśki stosunky w 1942–1947 rr. u dokumentach OUN ta UPA, red. W. Wiatrowycz, t. 2, Lwiw 2011, s. 872. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
1945 – Fragment meldunku członków oddziału NOW o ważniejszych akcjach w rejonie Leżajska
[…] Zlikwidowano dwie rodziny volksdojczerskie Keelerów. Jedną w Żuchowie, drugą w Piskorowicach. […] Wyszczególnione zostały epizody ważniejsze, bo o poszczególnych Ukraińcach wysłanych do Sanu naprawdę trudno by było napisać. Czołem.
„Szczerba” i „Kobuz” z oddziału leśnego
Odpis, maszynopis. AP w Rzeszowie, WUSW 152, k. 185.
1945 sierpień 26, Jarosław – Fragment raportu sytuacyjnego kierownika PUBP w Jarosławiu za okres 17 sierpnia – 27 sierpnia 1945 r.
[…] Dnia 7.8.1945 r. o godzinie 22. banda składająca się z 15 osób uzbrojonych w automaty, ubranych po cywilnemu, wtargnęła do mieszkania Ukraińca Michała Szalewy, zamieszkałego w Piskorowicach, zabijając wszystkich domowników znajdujących się w mieszkaniu, a to Michała Szalewę lat 70, Marię Szalewę lat 65, Iljasza Szalewę lat 55 Karolinę Szalewę lat 25, Katarzynę Ciupa lat 12, Paraszkę Keller lat 55 oraz Michała Szalewę liczącego zaledwie 6 miesięcy. Nadto banda zrabowała wszystka garderobę, jednego konia, 2 krowy oraz wóz z uprzężą.
Oryginał, maszynopis. IPN-Rz-04/144, k. 133.
1946 listopad 4, m.p. – Raport dowódcy sotni UPA Grzegorza Mazura „Kałynowicza” o starciu zbrojnym w Piskorowicach
Dnia 4 XI 1946 r. pododdział I i III wraz z SKW „Chwyli” chodzili na Wowczaste – przysiółek Cieplic i Chałupki, i Mołynie – przysiółki Piskorowic, odbierając poukraińskie mienie. Kiedy oba pododdziały oraz SKW podeszły pod leśniczówkę koło Piskorowic, ażeby osiągnąć informacji i zarazem odebrać poukraińskie bydło jakie tam było. Na leśniczówce było 7 partyzantów od „Wołyniaka”, którzy uciekając poczęli strzelać z broni maszynowej i automatycznej. Nasze zastawy zaczęły strzelać. Pod czas obustronnych strzałów był lekko ranny zastępca drużynowego „Łys”. Wynik akcji: przyprowadzono 7 krów i 3 konie, z czego my otrzymaliśmy 3 krowy […].
Wystawił: Podpisał:
„Łysycia” „Kalinowicz”
buńczużny dowódca oddziału
Odpis, tłumaczenie z jęz. ukraińskiego na polski. AP w Rzeszowie, WUSW 162, k. 65
1948 marzec 19, Cieplice – Wywiad milicji posterunku Cieplice w sprawie zabójstwa Bliszcza Wasyla z Piskorowic
Ja, kapral Siciarz Antoni z posterunku MO w Cieplicach na skutek polecenie komendanta posterunku MO w Cieplicach przeprowadziłem dochodzenie i wszechstronne wywiady w sprawie morderstwa N. Bliszcza z Piskorowic przez NN sprawców, ustaliłem co następuje: Bliszcz Wasyl, lat około 35, wyznania greko-katolickiego, narodowości ukraińskiej, zamieszkały w gromadzie Piskorowice dnia 9 i 1945 r. około godz. 24 został zastrzelony w gromadzie Żuchowie, gmina Leżajsk, powiat Łańcut, przez nieznanych sprawców. Świadków na tą okoliczność nie przesłuchałem, ponieważ takowych nie ma i nikt nie mogę zapodać, albowiem morderstwo nastąpiło w nocy. W tym czasie nikt z mieszkańców gromady Piskorowice ani Żuchowa nie przechodził przez owe miejsce, gdzie zaistniało morderstwo. Ludność gromady Piskorowice przypuszcza, że morderstwa na osobie Bliszcza Wasyla mogła dokonać banda NSZ pod dowództwem „Wołyniaka” lub „Kudłatego”, która wówczas dokonywała rabunków na ludności ukraińskiej, jak i polskich działaczach demokratycznych w gromadzie Piskorowice i na sąsiednich terenach.
Wywiad przeprowadził Siciarz Antoni
kapral
Maszynopis, oryginał. IPN-Rz-107/703, t. I, k. 269.
1957 maj 3, Piskorowice. – Zaświadczenie Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Piskorowicach o napadzie oddziału Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka” na wieś Piskorowice
Prezydium gminnej Rady Narodowej w Piskorowicach powiat Leżajsk zaświadcza, że wiosną 1945 r. banda „Wołyniaka” napadła na gromadę Piskorowice, mordując tutejsza ludność pochodzenia ukraińskiego w sumie około 700, słownie siedemset ludzi, bez względu na wiek i na płeć. Ponadto w/w banda spaliła około 10 zabudowań gospodarczych na wartość około 10000,000 w walucie w tym okresie. Poza tym wspomniana banda zabrała ze sobą kilkanaście sztuk zwierząt domowych na sumę 200,000 zł.
Za Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej
Góral Władysław
Maszynopis, oryginał. IPN-Rz-107/1613, t. II, k. 97.
1959 marzec 21, Rzeszów – Protokół przesłuchania Jana Stelmachowicza w sprawie przeciwko Michałowi Krupie
[…] Oddział żołnierzy radzieckich, po stratach jakie otrzymał z naszej strony [podczas boju w Kuryłówce – B.H.] wycofał sie w Kierunku Kulna. My z nadejściem nocy udaliśmy się w ślad za tym oddziałem, jednak w Kulnie go już nie zastaliśmy. Po przybyciu do Kulna przystąpiliśmy od razu z trzech stron jednocześnie podpalać zabudowania gospodarskie, należące do osób narodowości ukraińskiej. Jak sobie przypominam, to zostało wówczas przez nas spalonych około sto zabudowań gospodarskich. W czasie tej akcji zostało przez nas zamordowanych około 10 (dziesięć) osób ukraińskich. […] W napadach tych bandzie „Wołyniaka” pomagała banda „Majki” i banda „Mewy”.
[…]
W październiku lub listopadzie 1945 r. banda „Wołyniaka” w sile około 100 osób uzbrojonych w bron palną, a między innymi i Krupa Michał oraz ja, Stelmachowicz Jan, brała udział w napadzie na wieś Piskorowice. O ile mnie jest wiadomo, to w czasie tego napadu zostało przez nas zamordowanych około 100 (sto) osób narodowości ukraińskiej i rozbrojonych z amunicji około 15 (piętnaście) żołnierzy Wojska Radzieckiego. Napad ten miał miejsce nocą i przebiegał następująco. Po okrążeniu wsi przez naszą bandę „Wołyniak” z dwudziestu członkami bandy wszedł do środka wsi, gdzie rozbroił z amunicji wspomnianych 15 żołnierzy, a następnie dokonał morderstwa wymienionych osób narodowości ukraińskiej. Ludzie ci zostali zamordowani w szkole. O ile jestem zorientowany, osoby te były pilnowane przez ów żołnierzy, ponieważ następnego dnia miały być wywiezione na teren Związku radzieckiego. […] O ile sobie przypominam, to oprócz osób wymordowanych w szkole, zostało jeszcze wymordowanych kilkunastu innych osób narodowości ukraińskiej na terenie swoich zabudowań. Po opisanym zajściu banda nasza wycofała się w kierunku Tarnawca. […]
Rękopis,oryginał. IPN-Rz-107/1613, t. II, k. 87-89.
1959 kwiecień 16, Rzeszów – Protokół przesłuchania Dymitra Koguta w sprawie przeciwko Michałowi Krupie
Mieszkańcem Piskorowic jestem od urodzenia. W 1945-1956 roku Piskorowice zamieszkiwało ¾ osób narodowości ukraińskiej. Często w tych latach Piskorowice były napadane, rabowane i palone. Najpoważniejszy napad miał miejsce wiosna 1946 roku. Napad ten miał miejsce o świcie i został dokonany przez słynna w owym czasie bandę, której hersztem był osobnik o pseudonimie „Wołyniak”. Zdarzenie to przypominam sobie dokładnie, ponieważ miedzy innymi zostały spalone w tym dniu i moje zabudowania. Z napadu tego przypominam sobie, co następuje: w momencie, kiedy usłyszałem strzały, chowałem się w ogrodzie do bunkra. Za „kwadrans” z tego miejsca, gdzie byłem ukryty, usłyszałem dużo strzałów dochodzących z miejscowej szkoły podstawowej, która znajdowała się w odległości około 200 metrów od moich zabudowań, a między innymi stwierdziłem, ze palą się moje zabudowania. Osobników, którzy podpalali moje zabudowania, jak również i tych, którzy strzelali na terenie szkoły, nie widziałem. Kiedy po około pół godziny wszystko ucichło, wyszedłem z ukrycia, dałem się w obręb moich zabudowań i stwierdziłem, ze zostały nich tylko zgliszcza. Miejscami nawet się paliło jeszcze. Stąd udałem się do szkoły, gdzie oczom moim przedstawił się makabryczny widok pomordowanych. Widziałem tam wówczas zwłoki dzieci, kobiet i starców w ilości około 150 osób. Z zamordowanych rozpoznałem wówczas Ewę Szykułę i jej czworga dzieci, Jana Koziołka i jego siostrę Marie, Marię Bienko, jej matke Annę i dwoje dzieci oraz wielu jeszcze innych mieszkańców Piskorowic i innych okolicznych miejscowości, których nazwisk obecnie nie przypominam już sobie. Zamordowane osoby były narodowości ukraińskiej. Na czterysta zabudowań zostało spalonych przez bandę „Wołyniaka” w tym dniu około 150 zabudowań gospodarskich. Między innymi zostały spalone zabudowania mojego sąsiada Anastazji Koziołko. Pozostałe osoby, których zabudowania zostały spalone, obecnie przebywają na terenie Związku Radzieckiego lub na Ziemiach Odzyskanych. Z rodzin pomordowanych nikt w Piskorowicach nie zamieszkuje. Wyjaśniam, ze krytycznego dnia oprócz osób pomordowanych na terenie szkoły, zostało zamordowanych około 15-stu innych jeszcze osób w obrębie sowich zabudowań. Na terenie swoich zabudowań zostali zamordowani: Piotr Stupień, Oleszko Fiesiak i Mołyń Eliasz z dwoma córkami Maria i Anna. Pozostałych osób z nazwiska nie znam. […]
Przesłuchał Protokołowała Zeznał
Dziarnowski Wacław Ryszkowska Janina Dymitr Kogut
Maszynopis, oryginał. IPN-Rz-107/1613, t. II, k. 99-100.
1959 maj 20, Leżajsk – Zaświadczenie Komendy Powiatowej Milicji Obywatelskiej w Leżajsku o napadzie na wieś Piskorowice
Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Leżajsku stwierdza, że pod koniec miesiąca marca 1945 r. banda „Wołyniaka” dokonała napadu na wieś Piskorowice, gdzie dokonano rabunków oraz wymordowano około 120 obywateli narodowości ukraińskiej.
Komenda Powiatowa Milicji Obywtelskiej w Leżajsku
Komendant powiatowy
Maszynopis, oryginał. IPN-Rz-107/1613, t. II, k. 98.
WSPOMNIENIA
Tłumaczenie na język polski fragmentu wspomnień: Iwan Mołodij, Pyskorowyczi, Pyskorowyczi… moja lubow, moje hore, [w:] Zakerzonnia. Spomyny wojakiw UPA, tom III, Warszawa 1997, str. 211–219.
[Opisane we wspomnieniach wydarzenia miały miejsce w 1955 r. po wyjściu autora z sowieckiego obozu i powrocie do Rzeczpospolitej Polskiej]
[…] 16 listopada 1955 r. pieszo udałem się do Piskorowic, do swej wsi rodzinnej. […] Wchodząc do wsi, nie mogłem uwierzyć, ze idę, żyję, patrzę. W Piskorowicach zastałem puste obejścia, spalone domy, niedopalone pnie drzew. Cicho, strasznie… Ludzie nie poznawali mnie, a ja ich. Czy nie lepiej będzie zawrócić? – pomyślałem. – Czego tu chcę? Czego tu szukam? Jakąś chwilę stałem później niezdecydowanej postawie, później poszedłem jednak dalej. Nieznana siła pchała mnie do przodu. Gdy doszedłem do środka wsi, gdzie miał stać mój dom, zobaczyłem spaloną cerkiew z czarnymi od dymu ścianami. Ruinę stanowił także budynek „Proświty”. Ogarnął mnie wielki żal. Do rodzinnego domu już nie wstępowałem, ale zarazem porzuciła mnie chęć natychmiastowego opuszczenia wsi. Otuchy dodawał budynek szkoły, ponieważ był nieuszkodzony. Mieszkali w nim moi przyjaciele, nauczycielskie małżeństwo Wachnianinów. Od razu powinienem do nich wstąpić – przemknęła w głowie myśl, lecz natychmiast zapiekła i chwila ułudy pierzchła. Nie wiedziałem, co działo się tu kilka lat temu, ale wygląd wioski nasuwał myśl: jesteś tu obcy, jesteś zbędny, Iwanku, Iwanku, kto wie, czy to, co widzisz nie jest ci wrogie? Jak wryty stałem na ziemi, gdzie się urodziłem i wyrosłem, jednak czułem, ze tracę grunt pod nogami. Chciałem kogoś spotkać, zapytać o to, co się tutaj stało. Nagle poczułem na ramieniu lekkie klepnięcie czyjejś dłoni. Wzdrygnąłem się, ale zobaczyłem swego kolegę z dzieciństwa, Iwana Palucha, czyli Jaśka. Nie wierzyłem własnym oczom. Jasiek odezwał się pierwszy.
– Janek, nie poznajesz mnie?
– Poznaję – odpowiedziałem po polsku, przez co świat zachwiał się jeszcze bardziej. Teraz już nic nie rozumiałem. Jasiek natychmiast odczuł to i cicho powiedział po naszemu:
– Zajdź do mnie, wtedy wszystko zrozumiesz.
[…]
Dzień po dniu odtwarzałem sobie w rozmowach obraz piskorowickiej tragedii wydarzenie w ogóle wydarzenia lat 1944–1947. Był to czas ponadludzkiego strachu i znęcania się, Ukraińców w okrutny sposób wyniszczano i rabowano. Szybko doliczyłem się, że straciło życie ponad 200 Ukraińców mojej wsi, między innymi moja rodzona matka i wielu najlepszych przyjaciół. Napady polskich band z sąsiednich wsi odbywały się prawie każdej nocy, prawie codziennie ktoś ginął, zdarzały się dni masowego zabijania. Ukraińcy stali się dzikimi zwierzętami, na które można było polować w ich własnym domu, na polu, w lesie. Byli zabijani całkiem bezkarnie, doznawali gwałtów, grabieży, pożogi ponieważ byli Ukraińcami. Ciągle starałem się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Ani przed wojna, ani pod czas wojny Polacy nie zaznali od Ukraińców najmniejszej krzywdy. Tymczasem pod wpływem opowiadań piskorowickich włosy jeżyły mi się na głowie. Do dnia dzisiejszego nie mogę zrozumieć, dlaczego Polacy odważyli się popełnić tak nieprawdopodobny mord i przestępstwo. Kto dał im rozkaz? Kto przekonał? Kto usprawiedliwiał przed opinią świata? Kto spreparował następnie wielkie kłamstwo o okrucieństwie Ukraińców, aby w ten sposób ukryć własne zezwierzęcenie? Nie zrozumiem tego nigdy.
Wiosną 1944 r. spotkałem się z porucznikiem „Mewą”. Rozmawialiśmy o mordach dokonywanych przez „Wołyniaka”. „Mewa” obiecał, że dołoży starań, aby jakoś go powstrzymywać. Jednak nie powstrzymał. Nie mógł lub nie chciał, identycznie jak i polskie przywództwo polityczne, odpowiedzialne za swój naród i za masakrę Ukraińców nad Sanem. Jak dotąd nikt mi tego nie wyjaśnił. A przecież trzeba wyjaśnić! Oto co trzeba wyjaśnić: ponad 200 ofiar w Piskorowicach, w Żuchowie 53 ofiary, Kuryłówce 86, w Ożannie około 70, w Brzyskiej Woli 35, w Dąbrowicy 42, w Cieplicach 51, w Swobodzie 18, w Kulnie 30, w Łazowej 27, w Potoku 30, w Tarnogrodzie 42, w Rudce 18, na Piganach 7, w Sieniawie 15, w Leżachowie 35, w Walawie 16, w Dybkowie 23, w Dębnie 48 zamordowanych Ukraińców; w Leżajsku, gdzie Ukraińcy nawet dobrze nie umieli mówić w swoim języku zamordowanych zostało 37 osób! A przecież to tylko najbliższa okolica Piskorowic, Piskorowic nie wiadomo, czy spis jest pełny! Nie sądzę, abym wyolbrzymił te dane. To był czas, po którym można oczekiwać jeszcze bardziej okropnych zbrodni. Opowiadano mi w jak przerażający sposób byli mordowani Ukraińcy. W 1957 r. oglądałem gajówkę w lesie między Ożanną a Brzyską Wolą, gdzie polscy bandyci prowadzili „śledztwa” nad schwytanymi Ukraińcami: na ścianach i na suficie widniały rdzawe plamy! O co ci bandyci wypytywali niewinnych ludzi?! Czy myśleli, ze kiedyś przyjdzie im samym odpowiadać…?
Pewnego razu rozmawiałem z młodym Polakiem z Kuryłówki […]. Pod czas rozmowy o starych dziejach pokazał mi dwa miejsca, gdzie leżały zakopane trupy zabitych ukraińskich chłopów. Zabili ich polscy bandyci, którzy w Kuryłówce na tak zwanym „polskim końcu” mieli wtedy bazę. Zapytałem tego młodego Polaka:
– Możesz mi opowiedzieć dokładniej o zakopanych tu nieszczęsnych ludziach?
– Tak, panie Mołodij, mogę – odpowiedział chłopak. – Byłem wtedy dzieckiem, a dzieci są ciekawskie, dlatego szedłem w ślad za partyzantami, którzy prowadzili siedmioro związanych ludzi do tego lasu. Doszedłem do samego lasu i zobaczyłem, że już zaczęli ich zabijać, więc uciekłem do wsi. Następnego dnia znowu przyszedłem w to miejsce, ale znalazłem tylko rozkopana ziemię, pod nią na pewno leżeli zabici ludzie. Właśnie stoimy koło tego miejsca.
„Hospody! Boże! Za co mnie karzesz?!” – chciało się krzyknąć w tym momencie. Chodziłem po nieludzkiej ziemi, stałem pośród trupów swoich ludzi, a żyłem wśród ich zabójców, jacy śmieli patrzeć mi prosto w oczy! Jednak wszystko wytrzymywałem i słuchałem, słuchałem…
W marcu, dokładnie 29. o godzinie 7. wieczorem została zabita moja matka. O tym, jak to się stało, opowiedzieli mi świadkowie Dymitr Bliszcz, mój były sąsiad i Michał Socha. Pierwszego spotkałem w 1957 r. na Ukrainie we wsi Plebaniwka rejonu trembowelskiego. Natomiast Socha mieszkał we Wrocławiu. Oto relacja Dymitra Bliszcza:
„Wieczorem 29 marca 1945 r. byłem na swoim obejściu, czyli gdzieś 100 metrów od waszego domu. Nagle usłyszałem strzał karabinowy od strony lasu. Natychmiast zwołałem swoja rodzinę i kazałem wszystkim ukryć się na słomie w stodole, a sam schowałem się w ogrodzie, gdzie rosły krzaki, skąd można było obserwować drogę przez wieś. Na błonie koło szkoły wjechała podwoda z czterema mężczyznami. Trzech było uzbrojonych w automaty, czwarty nie miał broni, prowadził końmi. Wozem kierował Marcin Kowalczyk z Cieplic. Poznałem jeszcze jednego: przesiedleńca ze Wschodu, (nazywaliśmy go „Kulawy”), który mieszkał w szkole. „Kulawy” wskazał ręka na dom twojej matki, dokąd zaraz poszło dwóch mężczyzn, a sam udał się do szkoły. Po kilku chwilach usłyszałem przytłumioną serię z automatu. Zaraz potem z obejścia twojej matki wyszli ci dwaj bandyci. Za chwile podszedł do nich „Kulawy”, trochę porozmawiali i ci dwaj wrócili do waszego domu. Kowalczyk cały czas był przy wozie. Za jakieś 20 minut wrócili, niosąc zrabowane rzeczy. Nie wiedziałem, co stało się w waszym domu, ale byłem więcej niż pewien, że strzelali do twojej matki. Musiała być w domu, nie mogła się ukryć, była ciężko chora. Potem wszyscy czterej siedli na podwodę i pojechali w kierunku Żuchowa. Dopiero następnego dnia zobaczyłem twoja matkę, nieżywą, dostała sześcioma kulami z automatu”.
Relacja Michała Sochy była następująca:
„Miałem wtedy 11 lat, pasłem krowy twojej matki i mieszkałem razem z nią w waszym domu. Twoja matka leżała chora i chyba długo by już nie pożyła. Zbliżał się wieczór 29 marca, ja leżałem na swoim łóżku w tym samym pokoju, co i twoja matka, gdy usłyszałem silne stukanie do drzwi, ktoś krzyknął „otwierać drzwi! szybko!” Twoja matka nie spała i powiedziała: „Michasiu, schowaj się pod łóżko”. Zrobiłem to, a drzwi zaraz zostały wyważone i do domu weszło dwóch mężczyzn. Nie widziałem ich twarzy, bo już się ściemniło, widziałem same nogi. Gdzie są twoi synowie, ty stara k…?! – Ja nie wiem, proszę pana, już dawno ich nie widziałam – odpowiedziała twoja matka. – Kłamiesz, ale zaraz powiesz prawdę! – I usłyszałem serię z automatu. Twoja matka wydała słaby jęk i na chwile w domu nastała cisza. Bandyci wyszli, a ja dalej w strachu leżałem pod łóżkiem twojej matki. Może nawet straciłem przytomność, bo znowu zacząłem coś odczuwać, gdy poczułem, jak coś mokrego zalewa mi twarz. Mocno się tym przestraszyłem, wyskoczyłem spod łóżka i wybiegłem do sąsiadki, starej Majdrychy, gdzie ukryłem się w sieniach. Rankiem następnego dnia poszliśmy do domu twojej matki, zobaczyłem ją nieżywą. Na piersiach miała 6 ran od kul, to z nich krew spływała mi wczoraj na twarz. Dom był obrabowany”.
Taki był bieg wydarzeń, lecz mord nie należał do takich sobie, dlatego, ze została wymordowana cała moja bliższa i dalsza rodzina. I w Piskorowicach, i w sąsiednich wsiach wybito wszystkich ludzi o nazwisku Mołodij. Nie popełnili wobec Polaków żadnego przestępstwa, oprócz tego, że nazywali się Mołodij.
Boże mój, Boże, a kto był bezpośrednim winowajcą??! Kiedy po raz pierwszy usłyszałem – nie chciałem wierzyć. Jednak potem ta informacja ciągle wzbogacała się o nowe fakty. Tak Ukraińcy, jak i Polacy zgodnie twierdzili: wyniszczenie Piskorowic i sąsiednich wiosek zaplanował i zrealizował polski ksiądz rzymskokatolicki z Piskorowic Jan Poręba! Spokojni i rozważni Polacy opowiadała mi, że na własne oczy widzieli, kto, ilu, kiedy i po co przychodził na obejście księdza! Z kim ksiądz Poręba spotykał się w swoim domu i poza domem. Ludzie wszystko widzieli, wszystko wiedzieli, a on myślał, że nikt nic nie wie i niczego nie pamięta! Co zaślepiło jego rozum, co zaślepiło jego oczy?!
Na plebanii w Piskorowicach mieścił się sztab polskiej partyzantki, ważną figurą był w niej jego rodzony brat. Najpierw walczyli przeciwko Niemcom, lecz później bracia Porębowie, właściciel folwarku Paweł Szczekot, „Wołyniak”, „Kudłaty”, „Mewa, „Radwan” i inni mordowali mieszkańców naszych wsi. Na plebanii byli torturowani nasi chłopi, na tej plebanii oni często była także zabijani. Słyszałem to dziesiątki razy od świadków! Oprócz leśniczówki w lesie pomiędzy Brzyską Wola a Ożanną było jeszcze trzecie miejsce, gdzie zabijano Ukraińców: folwark Pawła Szczekota. Za Niemców mieścił się tam punkt kontaktowy polskich partyzantów. Nasza policja wiedziało o tym, jednak patrzyła przez palce. W ogóle żaden Polak z tego folwarku nie był przez naszych prześladowany. […] Ilu ludzi zginęło na folwarku Szczekota, na plebanii i w gajówce, tego nikt nie wie, ale nie był to jeden człowiek ani jeden ludzki dziesiątek. Dziwne rzeczy działy się na tym folwarku. Wiadomo, że skatowanych ludzi wozili stamtąd nad San i dobijali, a ciało wrzucali do rzeki. Nie zawsze schwytany człowiek mógł iść o własnych siłach, często był już trupem. Na przykład, jedna z kobiet z rodziny Szczekotów wydała tam na śmierć swego męża-Ukraińca . W 1947 r., gdy komuniści zaczęli na dobre dobierać się do „polskich patriotów”, właśnie na tym folwarku został zabity jeden z krwawych watażków wolnej Polski „Kudłaty”. Podobną role odgrywał drugi folwark, należący do Józefa Kulpy. Rzecz jasna, że nie od razu doszedłem do wszystkich informacji, jednak na podstawie dziesiątków relacji wyrobiłem sobie właśnie taki ogólny obraz wydarzeń w Piskorowicach i w okolicy w latach 1944-1947.
[…]
Tłumaczenie: Bogdan Huk
Fragment relacji Anastazji Kucło o mordzie na Ukraińcach w Piskorowicach dokonanym przez oddziały NZW
[…] Jednym z najlepszych kolegów „Kudłatego” był Edek Rudziński z Czercz. Raz szłam z Piganów do domu, gdy koło samego domu spotkał mnie on i Prokop Jaroszyk. Przyszedł za mną do domu i zaczął mówić, jak polubiła mnie jego siostra i jak poważnie on o mnie myśli. Ja ze strachu mówię po rusku do mamy, że pojdę na Pigany, „pidu po zumeniu”, poza domami. Rudziński przedrzeżnił mnie: „Pidu po zumeniu, pidu po zumeniu”. A ja powiedziałam do niego: „A ja ci nasermater, ja wiem po coś przyszedł: zabij mnie zaraz”. „Coś ty zwariowała? Ja ciebie?” – powiedział Rudziński i wyszedł. On miał przysłowie, że jak nie zabije z rana, to mu śniadanie nie smakuje. Zabił dziadka Szykułę, który wrócił z obozu w Jarosławiu.
A potem przyszedł Jaroszyk i przyniósł list od „Kudłatego”, abym ja przystała do niego na folwark za gosposię, w liście obiecał, ze włos z głowy mi nie spadnie.
Widziałam samego „Wołyniaka”, nawet w swoim domu wódkę z nim wypiłam. To było jeszcze przed akcją. Przyszedł komendant milicji Brzuszek Józef i powiedział, że musimy przyjąć na kwaterę „naszych chłopaków”. Przyszło ich ośmiu, a „Wołyniak” był dziewiąty. Był elegancko ubrany, ładny gość. Rano, jak zjedli, napisał tacie kartkę, żeby się stąd nie ruszał, bo to wszystko przejdzie. Tylko pieczątki nie dał, bo jej nie miał, tak powiedział.
Wasyl Szalewa z Chałupek wziął żonę Polkę, od Kelerów, gdzie też zamieszkał. Mieli jedno dziecko, myślał, że zostanie, bo żona Polka, nawet matkę i ojca wziął do siebie. Tej nocy spałam u stryjka na strychu. W nocy usłyszałam strzelaninę. Powiedziałam do brata stryjecznego:
– Jasiek, u kogoś w domu strzelają.
A rano ludzie mówią, że u Kelerów wszystkich wystrzelali, siedem osób. Przy progu leżało zabite dziecko, może jednoroczne. Zabili Ilka i Karolinę Szalewów, Michała, Marię, Paraskewię Keler. Imienia dziecka nie pamiętam.
Jeszcze przed napadem na szkołę wróciła z Francji moja cioteczna siostra Szykulicha razem ze swoja koleżanką Papą. Obie zostały zabite nad Sanem.
W szkole niby była ochrona, ale to była już namowa, dlatego, że ochrona się zabrała, a ci wpadli w nocy i wszystkich wybili. Tam znalazła śmierć cała moja rodzina Szykułów: ciotka Ewa, jej synowie Jan i Michał, córka Anna.
Ja wtedy ukrywałam się przez kilka dni u Zawadów, bo Zawada chciał się ze mną żenić, dlatego przechował mnie i ojca, i brata. Trochę uspokoiło się i tato powiedział, że pójdzie do domu. Zawada chciał go odwieźć. I jak poszedł, tak nie wrócił, bo go tego samego dnia zabili. Przyszli i od razu powiedzieli tacie, co ma dać: kufer i krowę. Zaprowadzili go koło Brzuszka i Sroki, tam na drodze zastrzelili, a sami poszli rabować dalej.
Ojca mojego późniejszego męża Jana Kucłę zastrzelili na placu, przy domu. Z folwarku podjechała Szczekota córka Irena i zawiozła go na San, tam wrzuciła do rzeki.
To była ostatnia akcja, wtedy zabili 34 chłopów i jedną kobietę. […]
Źródło: Zapis magnetofonowy rozmowy Bogdana Huka z Anastazją Kucło, lipiec 2004 r. Archiwum wydania.
Fragment wspomnień Jarosława Tepłyckiego o mordzie zbiorowym grupy NZW na Ukraińcach w Piskorowicach na przysiółku Mołynie
Na przysiółku Mołynie banda polska zabiła małżeństwo Ilki i Anny Mołyniów, ich córkę Annę wrzucili do Sanu. Zabili Petera Kowalczyka, Semena Chromejkę, Wasyla Wołocha, Anastaziję Pihan, Paraskewię Bliszcz, Ilka Sochę, Iwana Bliszcza, Iwana Krila, Mariję Mołyń, Annę Sochę z synem, Ołeksę Mołynia, Onufrija Mołynia zabił jego kolega z Rudki Stach Kotowski, Petra Kowalskiego zabili Mazurzy Marian i Albin Łajczak z leśniczówki. Annę Mołyń powracającą z Niemiec zabili Polacy z Brzyskiej Woli […]. Polacy rozstrzelali także dwóch braci żony Łohina i wrzucili do Sanu.
Źródło: Ja. Tepłyćkyj, Tepłyci, opr. B. Huk, „NS” 2005, nr 43, s. 9.
STAN ZABYTKÓW UKRAIŃSKIEJ KULTURY MATERIALNE
CERKIEW/ЦЕРКВА
Cerkiew pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty, murowana, zbudowana w 1842 r. Po wygnaniu wiernych obrządku greckokatolickiego podpalona wewnątrz, następnie mury zniszczone zostały przy użyciu lin ciągniętych przez traktor.
PARAFIA/ПАРАФІЯ
W Schematyzmie Greckokatolickiego Biskupstwa Przemyskiego na 1879 r. umieszczone zostały m.in. takie dane: parafia należy do dekanatu jarosławskiego; cerkiew pod wezwaniem Jana Ewangelisty (wzmianki o roku budowy brak); jej kolatorem jest Tomasz hrabia Zamojski, proboszczem parafii – ks. Michał Kyszakewicz, ur. w 1823 r., wyświęcony w 1854 r., żonaty; We wsi oraz w przysiółkach Chałupki, Mołynie, Pigany (w tekście błędnie: Mihany) i Wygnanki mieszka 1544 wiernych. Parafia posiada pola ornego wraz z łąkami 46 morgów, pastwisko wykorzystywane wspólnie z gromadą. Dochód parafii był niedostateczny, a zatem zgodnie z rozporządzeniem c.k. namiestnika nr 5863 z 1 maja 1875 r. dopłacano do niej 140 zł. Oprócz tego Schematyzm informował, że szkoła murowana postawiona została w 1876 r., nauczyciela obiera i przedstawia do zatwierdzenia gromada wsi [Szematyzm 1879, s. 397]. O wyznawcach wiatr Mojżeszowego oraz rzymskich katolikach w tym oficjalnym wydaniu nie wspomniano.
W Schematyzmie na 1909 r. znalazły się następujące dane: parafia należy do dekanatu jarosławskiego; cerkiew murowana, zbudowana i poświęcona w 1842 r., pod wezwaniem św. Jana Bogosłowa; z wizytacja kanoniczną przybył do wsi w 1858 r. greckokatolicki biskup przemyski Jachimowicz. Patronat sprawuje Maurycjusz hrabia Zamojski. Proboszczem jest Jan Bryliński, ur. w 1866 r., wyświęcony w 1892 r., od 1898 r. kanonik, żonaty. Oprócz wsi wydanie wymienia przysiółki Chałupki, Pigany, Mołynie, Wygnankę i Paluchy, gdzie łącznie zamieszkuje 1820 wiernych rytu wschodniego. Schematyzm wymienia 260 łacinników (co nie było jednoznaczne z używaniem języka polskiego czy polską przynależnością narodową), 116 Żydów. Pola posiada parafia 50 morgów, dochód 399 koron, dopłata: 684 korony. Diak bez egzaminów, pobiera opłatę w wysokości 106 koron oraz ma udział w dochodach cerkiewnych. Szkoła był w tym czasie w Piskorowicach etatowa jednoklasowa, 1 nauczyciel, język nauczania ruski (ukraiński), dzieci uczęszczających do szkoły 170. We wsi istnieje czytelnia parafialna licząca 50 członków, sklep parafialny, kasa parafialna oraz gromadzka, spichlerza nie ma [Szematyzm 1909, s. 462].
Schematyzm z 1928 r.: parafia należy do dekanatu sieniawskiego; proboszczem jest Jan Bryliński, wikarym ks. Roman Horczycki, ur. w 1904 r., wyświęcony w 1927 r., żonaty; patronat sprawuje Maurycjusz hrabia Zamojski z Klemensowa. Obok wyżej wymienionych przysiółków pojawiają się: Łysocha i Kotowskie; nowością jest też kościół, do którego należy 428 wiernych wyznania rzymskokatolickiego, Żydów we wsi jest 102. W parafii działa Stowarzyszenie Trzeźwości liczące 380 osób, Bractwo Modlitwy Apostolskiej, czytelnia „Proswity”, działa gromadzka kasa pożyczkowa. Szkoła jest trzyklasowa utrakwistyczna, uczniów 118, dla przysiółków Chałupki, Paluchy i Mołynie odrębna szkoła jednoklasowa licząca 85 uczniów. Diakiem jest Iwan Pucyło, bez szkoły diakowskiej [Szematyzm 1928, s. 291–292].
PLEBANIA
Przedostatnim greckokatolickim parochem parafii piskorowickiej był Wasyl (pol. Bazyli) Łach/ Васль Лах (1898–1971). Urodził się w Zawiszni w powiecie sokalskim. Absolwent gimnazjum w Sokalu, maturzysta rocznik 1917 r. W 1916 r. zmobilizowany do 55 pułku piechoty armii austro-węgierskiej, został dowódca oddziału. Walczył we Włoszech, ranny trafił do niewoli. W kwietniu 1919 r. wstąpił do Ukraińskiej Halickiej Armii, walczył przeciw siłom polskim, dostał się do niewoli. Aresztowany przez władze polskie, zwolniony w sierpniu 1920 r. W latach 1921–1925 w greckokatolickim seminarium duchownym w Przemyślu. Żonaty, wyświęcony 28 marca 1926 r. przez biskupa Josyfa Bociana. Proboszcz parafii w Piskorowicach w latach 1931–1942. Dnia 1 września 1939 r. aresztowany przez polską policję z Sieniawy i umieszczony w obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej. Na wolność wydostał się 17 września. Jesienią 1942 r. wraz z administratorem parafii w Cieplicach udał się do Biłgoraja do władz niemieckich, aby prosić o zmniejszenie kontyngentu. Dwa tygodnie później Gestapo przeprowadziło rewizję w budynku parafialnym, skonfiskowało cały dobytek a samego księdza Łacha uwięziło na 24 godziny w Biłgoraju, po czym kapitan Ancelm rozkazał mu opuścić teren powiatu biłgorajskiego. Dzięki pośrednictwu szefa Ukraińskiego Centralnego Komitetu Wołodymyra Kubijowycza przyjął go na audiencji w Krakowie gubernator Hans Frank, jednak nie uzyskał cofnięcia decyzji. W 1944 r. znalazł się na terenie Ukraińskiej SRR, pracował na parafii prawosławnej. Aresztowany przez organy radzieckie 19 stycznia 1951 r. Skazany przez sąd w Drohobyczu na 10 lat pozbawienia wolności i ciężkich robót. Na wolność wyszedł w 1955 r. Zmarł w Żółkwi. Zrehabilitowany pośmiertnie w 1996 r. Więcej zob.: B. Prach, Duchowenstwo Peremyśkoji jeparchii ta Apostolśkoji administraciji Łemkiwszczyny, t. 1: Biohraficzni narysy (1939–1989), Lwiw 2015, s. 276–279.
CERKWISKO
Budynek szkoły-miejsce mordu-tablica upamiętniająca
Piskorowicki budynek szkolny został wybudowany prawdopodobnie na początku lat 30. XX w. ze składek mieszkańców tej bardzo bogatej wsi. Nieopodal stał drewniany budynek starej szkoły. Za sprawą księdza rzymskokatolickiego Józefa Poręby szkoła stała się terenem podziału jednolitej i zgranej społeczności wiejskiej na Polaków i Ukraińców (ksiądz na podstawie przynależności do wyznania konstruował polską identyfikację narodową wiernych skierowaną przeciw greckokatolickim Ukraińcom). Z ramienia państwowych władz oświatowych wspierał go dyrektor szkoły Pierożek. W latach okupacji niemieckiej nauczycielem było zasłużone dla szkolnictwa ukraińskiego małżeństwo Wachnianinów/Вахнянинів.
W nocy z 17 na 18 kwietnia plac koło szkoły oraz sam budynek stał się miejscem mordu zbiorowego na Ukraińcach. Dokonali go w ramach zaplanowanej czystki etnicznej na całym obszarze od Kuryłówki po Lasy Sieniawskie członkowie szowinistycznej rzymskokatolickiej organizacji zbrojnej kierowanej przez Stronnictwo Narodowe – Narodowa Organizacja Wojskowa. Ofiary zabijane były strzałami z broni palnej. Przed szkołą zamordowani zostali w większości mężczyźni. W szkole kobiety i dzieci. Mordu bezpośrednio dokonali dowódca oddziału NOW Józef Zadzierski „Wołyniak” i Józef Gagosz „Siuzdak”.
W 2007 r. z inicjatywy mieszkańców wsi na frontowej ścianie szkoły umieszczona została tablica poświęcona przez greckokatolickiego biskupa przemyskiego Jana Martyniaka.
CMENTARZ
Upamiętnienia ofiar mordu
Znajdują się po lewej stronie cmentarza, po środku i w pobliżu jego przeciwległego od wejścia krańca. Miały miejsce trzy pochówki zbiorowe odpowiednio do ilości takiego typu mordów. Na miejscu spoczynku ofiar pierwszego z nich pomnik został zbudowany w latach 60. Na miejscu trzeciego (ostatnia fotografia) dzisiejszy kształt mogiła przybrała, sądząc po wyglądzie, później. Trzecie upamiętnienie dotyczy ofiar drugiego mordu i zostało otwarte w 2007 r.
Część pierwsza galerii poniżej przedstawia groby piskorowickich zmarłych znajdujące się po prawej stronie od wejścia na teren cmentarza. Obydwie galerie obejmują obiekty z czasów istnienia Piskorowic jako wsi ukraińskiej oraz niektóre z czasów późniejszych, gdy nazwiska zapisywane dawniej w cyrylicy zaczęto przekazywać w alfabecie łacińskim, jakkolwiek same nazwiska nie uległy żadnej zmianie. Fotografie z 3 maja 2015 r.
Część druga to groby piskorowickich zmarłych znajdujące się po lewej stronie i na wprost od wejścia na teren cmentarza. Fotografie z 10 maja 2015 r.
Kaplica cmentarna
Przysiółek Mołynie
PAMIĘĆ
Poświęcenie pomnika pomordowanych
W dniu 9 października 2005 r. greckokatolicki arcybiskup przemyski Jan Martyniak po modlitwie na ruinach cerkwi piskorowickiej poświęcił upamiętnienie jednego z miejsc pochówku ofiar Piskorowic na miejscowym cmentarzu.
70 rocznica mordu piskorowickiego
W dniu 10 maja członkowie lwowskiego Stowarzyszenia „Nadsiannia” na czele z Wołodymyrem Seredą modlili się na jednym z miejsc pochówku zbiorowego ukraińskich ofiar Piskorowic. Panachydę w ich intencji odprawił paroch Jarosławia ks. Chrystofor Błażejewski. Spośród dzisiejszych mieszkańców wsi obecni byli m.in. Maria Ożga i Jan Kohut.
Kapliczka ku czci ukraińskich ofiar
Zbudowana w latach 2013-2015 z inicjatywy i na koszty Romana Bazylewicza, ur. w Leżajsku, obywatela USA.
DOKUMENTY i MATERIAŁY DO HISTORII PISKOROWIC
RELACJE
Relacja Anny Zahorody
Relacja Anny Haraniuk
Spis przesiedleńców z akcji „Wisła”
RECENZJA
Moja [B. Huka] recenzja umieszczona niżej ukazała się w 2014 r. w tygodniku Nasze Słowo”.
Великдень 1945 р. у Вˮязівниці та Пискоровичах
Tomasz Bereza, Wokół Piskorowic. Przyczynek do dziejów konfliktu polsko-ukraińskiego na Zasaniu w latach 1939–1945, Rzeszów: IPN Oddział w Rzeszowie, 2013, сс. 383.
Поява наприкінці минулого року книги «Кругом Пискорович» про причини, перебіг та наслідки масового вбивства українців у селі Пискоровичах, здійсненого 18 квітня 1945 р. польським відділом Національних збройних сил, доводить того, що ця подія нарешті стала обˮєктом дослідження польського історика. Ним став Томаш Береза, працівник Ряшівського відділу Інституту національної памˮяті.
Тисячолітній Рейх під Лежайськом?
Береза констатував, що пискоровицька трагедія становила апогей польсько-українського конфлікту на території між Курилівкою-Тарногородом-Вˮязівницею (сс. 14–15), а причин слід шукати в обставинах часу німецької окупації. Тут автор зробив три помилки: 1. перебільшив можливості окупаційної влади організувати сторони до конфлікту; 2. злегковажив конфліктну традицію польсько-українських відносин; 3. погано визначив силові поля тодішніх подій на місцевості.
Щодо першого. То не Німеччина формувала українсько-польських відносини ХІХ–І половини ХХ ст. Однозначно: перевага була на боці польської державної традиції, римо-католицької Церкви, політичних сил, шляхетського двору, культурних установ, преси тощо.
Щодо другого. Убивство в Пискоровичах не було тільки польською відплатою за Вˮязівницю, де у квітні 1945 р. УПА спричинила смерть понад 70 поляків. Тут запрацювали глибокі обумовлення та логіки далекоглядніші від окупації ІІІ Рейхом. Передумовою вбивств 17–18 квітня 1945 р. було насильне приєднання в 1918 р. до Республіки Польща території на схід від Сяну (західної України) та авторитарна політика її адміністрації 1918–1939 рр. щодо українців. Обставини 1944–1945 р. не були ані післяокупаційні, ані нові: якраз агонізувала ІІ РП, далі викидаючи на людей свої міазми. Ендеція й НЗС були дітьми передвоєнної польської держави й тому орієнтувалися на державний дозвіл безкарно вбивати українців та грабувати їх. Логіка була така, що українців так чи інакше, але в польській державі не може бути. Її по-своєму сповідували й польські комуністи.
Щодо третього. Конфлікт не організувався як функція ворожої взаємодії в трикутнику Курилівка–Тарногород–Вˮязівниця. Геополітичним джерелом конфлікту було надто східноєвропейське розташування польської держави. У мікромасштабі це вилилося в конфлікт на лінії міжнаціональної, а не міждержавної річки Сяну (Береза неуважно читав спогади Івана Молодія «Пискоровичі. Пискоровичі… моя любов, моє горе»).
У 1944–1945 рр. напруга укладалася обабіч Сяну, між польським Лежайськом і українськими Синявськими лісами. З огляду на чинник Сяну я переформовую Березин трикутник на інший, де є два польські та один український кути: Лежайськ-Вˮязівниця-Синявські ліси. Чому саме так? Лежайськ був тоді опірним пунктом ендеції та НЗС. Вˮязівниця була польським селом, що його місцева, укомплектована колишніми акістами, станиця МО та відділ НЗВ під командуванням Броніслава Ґліняка–«Радвана» замінили в центр антиукраїнського терору. Активність цих двох польських кутів спрямовувалася на схід, де росли Синявські ліси, а в них «росла»… УПА. Цей ріг трикутника не видовжувався на захід, але скорочував просування польських рогів на схід.
Забута спадщина ІІ Речі Посполитої: етнічна чистка 1945 р.
У рамках цього трикутника польські вбивства рухалися з заходу на схід (українські зі сходу на захід). Береза не хотів зорієнтуватися в часі, просторі й логіці убивств на українцях і поляках. Базовим місцем перших був Лежайськ, де вони почалися в 1944 р. й рухалися від Старого Міста лежайського, Сідлянки, Прихойця й Лежайська на схід, аби в лютому-березні 1945 р. на правому березі Сяну охопити Курилівку, Кульно, Красне, Ожанну, Жухів, Вовчасте.
Передумовою вбивства в Пискоровичах, за Томашем Березою, не була етнічна чистка Made by RP, а «заложництво», тобто українці самі вибирали свою долю: «Від 23 березня 1945 р. мешканці Пискорович de facto сталися заложниками польських націоналістів. Їх долю поставлено у залежність від подальшого розвитку подій на ярославському Засянні» (с. 210). Тимчасом ні в одному місці «Кругом Пискорович» нема й натяку на те, що відділи НЗС могли стриматися від різні в Пискоровичах і чому вбивали вже раніше та пізніше. Історик хотів підтримати НЗС та критикнути УПА: місце українців – це УРСР, опір прирік їх на слушне покарання. Адже УПА не прийняла «пропозиції» НЗС з 1945 р. (а Берези з 2013 р.) та ударом на Вˮязівницю –навмисне виставивши Пискоровичі під кулі – таки далі бажала крісами НЗС убивати українців на схід від Сяну. Однак, даруйте, така конструкція це абсурд.
Кожній нації – її цінності й стандарти
Береза кілька разів нагадав: пискоровичани були надто політично активні, аби не звернути проти себе польської реакції. Головне звинувачення: вони йшли в німецькі формування та УПА. Чи інші ярославські села, де у І половині 1945 р. польські відділи вбили приблизно 500 чоловік, також були надто політично активні? Яка була та активність, якщо вони кінець-кінцем не були здатні до опору? От Вˮязівниця та вбивство 13 українців у цьому селі вночі проти 2 квітня 1945 р. За яку «активність» були ці кулі? Саме тут і є один з найганебніших моментів книги: Береза написав про різню 13 українців на фільварку у Вˮязівниці як… випадок у діяльності «Радвана» викликаний нервовою ситуацією (с. 202). Цей кривавий злочин – не що інше як «малі Пискоровичі», частина більших і менших вбивств, мотивованих живими політичним концепціями майже мертвої тоді довоєнної Польської Республіки, а не політичною активністю українців.
На скраю рідкого лісу, який звати ярославська ОУН…
Значення Пискорович – не для УПА, а для НЗС – полягало в географічному розташуванні напроти Лежайська й Курилівки, чим закривало можливість польського наступу з заходу на Синявські ліси. Пискоровичі можна було зорганізувати задля опору заходові, якби не слабкість ярославської ОУН.
Тут Береза проігнорував спогади члена підпілля з Ярославщини Михайла Бориса пс. «Жан». Цей автор написав, що весною 1945 р. стан ОУН у Ярославщині був жалюгідний, а польський наступ унеможливлював організувати до опору Курилівку чи Пискоровичі. Навпаки, на с. 171–177 він представив непереконливу картину зростання сили СКВ та УПА в західній Ярославщині. Автор створив могутню структуру СКВ й УПА, а якраз цим «силам» поляки 17 квітня 1945 р. завдали поразки під Вˮязівницею!!! Польська перемога над УПА під Вˮязівницею лише підсумовувало те, про що польське командування знало, плануючи акцію на Пискоровичі: навіть найбільші вбивства українців не тягнуть за собою адекватної реакції українців, бо УПА є слабка. Якби польське командування трактувало УПА як реальну загрозу, то наступ НЗС на Пискоровичі мав би бути дуже небезпечною провокацією для польського населення, а тимчасом після пискоровицької різанини адекватної відповіді УПА щодо будь-якого польського села так і не було. Видається, що акція УПА у Вˮязівниці мала б стримати НЗС від раптової відповіді, а тимчасом Береза переконує в несерйозності командирів НЗС: вони мали зважитися на відповідь та змогли відповідально зорганізувати до участі в ній – протягом 10 годин (!) – кілька своїх відділів, що таборували по кілька кілометрів один від одного.
Фатальний Великдень
Нема найменших доказів, що конструкція «не було б Пискорович якби не Вˮязівниця» здатна витримати критики. На с. 219 Береза навів свідчення командирів НЗС на допиті: акція на Пискоровичі планувалася командуванням Ряшівської округи НЗС раніше. Задля цього з околиці Динова на запрошення командування НЗС Ряшівської округи в околицю Пискорович прибув відділ Армії крайєвої Юзефа Бісса–«Вацлава», що мав за собою досвід винищувальної акції в Павлокомі. Залишається поставити центральне питання: чому якраз 17 квітня вибрано як регулюючий чинник збройних дій? Про це згодом.
Насамперед слід констатувати, що відплатну акцію заперечує сама логіка подій серед жертв. Українці прийшли ночувати до школи в Пискоровичах на те, щоб рятуватися перед наступом польських формувань, а ті планували вбивство якраз на 17–18 квітня, незважаючи на те, чи українці будуть у школі чи деінде. Командири Ряшівської округи НЗС, Казімєш Мірецький «Жмуда» та Тадеуш Качурба–«Татар», маючи збройні сили готові до етнічної чистки, могли дати наказ ударити раніше. Годі сподіватися, що вони ждали: УПА вдарить чи не вдарить на Вˮязівницю..? Адже «Залізняк» не чекав, поки у школі в Пискоровичах назбирається стільки людей, що акція НЗС матиме сенс, і аж тоді піде на Вˮязівницю, даючи можливість полякам вчинити не просте вбивство, а відплатну акцію. Як УПА, так НЗС чекали на римо-католицький Великдень 1945 р.
Відомо (с. 220), що десь 10 годин після закінчення бою у Вˮязівниці, Ю. Задзєрський–«Волиняк» увечері 17 квітня був у Пискоровичах. Він не готувався до відплати за Вˮязівницю – вивчав ситуацію перед давно запланованим наступом НЗС. Часовий збіг обох смертельних акцій (адже невипадково 17 квітня 1945 р. мала місце також «великодня» римо-католицька різанина українців у Малковичах!) свідчить про те, що НЗС та УПА перебували з собою в «паралельних» обіймах. Якраз термін великодніх свят за новим стилем обидві сторони обрали наперед як час своєї. І саме цей римо-католицький Великдень показує випадковий, а не причиново-наслідковий характер подій 17–18 квітня 1945 р.
Автор „Кругом Пискорович” не подумав, що то Великдень впорядковував тодішні події, а не логіка відплати. Береза згадав про названня 25 квітня датою акції Вˮязівниці це навмисна помилкп Івана Шпонтака чи Григорія Мазура на слідствах (с. 215) – він і гадки не мав про те, що 25 квітня це те ж саме 18 квітня, але за старим стилем… Інакше кажучи, відплатний характер акції у Пискоровичах слід відкласти у архів, тому що збройну активність сторін символічно організовувала та зводила у ціле орієнтація на римо-католицький Великдень 1945 р..
Богдан ГУК/Bogdan HUK