ЛЯХАВА (pol. Lachawa) – do 1947 r. wieś ukraińska w powiecie sanockim. W 1939 r. liczyła 370 mieszkańców: 340 Ukraińców, 20 ukraińskojęzycznych rzymskich katolików, 10 Żydów [Kubijowycz, 18].
DOKUMENTY
Fragment sprawozdania sytuacyjnego referenta politycznego nadrejonu OUN „Chłodny Jar” Petra Kawuzy „Tarasa” o mordzie żołnierzy Wojska Polskiego na Ukraińcach w Lachawie
[…] 1 stycznia 1946 r. Wojsko Polskie stacjonujące w Birczy w liczbie około 300 osób o godzinie 2. nad ranem wpadło do wsi Lachawa, gdzie kwaterowała sotnia „Jara”. […] Sotnia pod silnym obstrzałem wroga wycofała się do lasu […]. […] [Wojsko Polskie] zaczęło we wsi swój krwawy taniec. Zabrali wtedy z domów 7 gospodarzy-Ukraińców w wieku 40–80 lat i dwóch młodych chłopców po 16 lat każdy i wszystkich koło szkoły rozstrzelali. Jednego z zastrzelonych gospodarzy wrzucili do ognia. Oto nazwiska rozstrzelanych: Mychajło Sywy lat 58,
Petro Zariczny – 45,
Jewhen Dowbusz – 16,
Osyp Żurko – 14 ,
Petro Zahorodnyk – 45,
Wasyl Marko (wrzucony do ognia). […]
Źródło: Wisti z terenu [za styczeń 1946 r.], w: „Litopys UPA”, t. 34: Łemkiwszczyna i Peremyszczyna. Polityczni zwity (Dokumenty), red. P.J. Poticzny, I. Łyko, Toronto-Lwiw 2002, s. 451. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
WSPOMNIENIA
Fragment wspomnień Josyfy Żarki o mordzie na Ukraińcach w Lachawie dokonanym przez żołnierzy Wojska Polskiego
[…] Gdy przychodziło wojsko [polskie], nie można było znajdować się na dworze, bo od razu mogli zabić. Tak Polacy zastrzelili Kokitkę Andrija: w czasie żniw w polu.
W czasie żniw w 1945 r. WP wszystkich mieszkańców zebrało w stodole jednego Polaka i szukało podejrzanych. Byłam tam i ja. Zabrali z sobą kilku mężczyzn i powieźli do aż Rzeszowa. Potem ich wypuścili, ale po drodze do domu zastrzelony został Teodor Gbur. […]
Przed nowym 1946 rokiem kilka dni stal u nas sotenny „Jar”, które zlekceważył sprawę i nie postawił stójek na Horbie, więc 1 stycznia 1946 r. wojsko okrążyło naszą Lachawę, zostawiając wyjście tylko na czyste pole pod górę. Był ranek, spała wieś i sotnia. Gdy zaczęła się straszna strzelanina, sotnia musiała wycofać się. To było możliwe tylko przez to otwarte pole, gdzie upadło 7 strzelców. Lachawa została bez obrony i wojsko robiło, co chciało. Nałapało bosych mężczyzn i rozstrzelało pod szkołą, wśród nich mojego ojca. Nazywał się Petro Zariczny, miał wtedy 45 lat. Pozostali: Petro Zahorodnyk lat 45, Mychajło Wysocki lat 72, Mychajło Wasyl lat 46, Iwan Sywyk lat 40, Iwan Fenyk lat 46, Edward Dowbosz lat 15, Josyp Szczurko lat 14, Wasyl Wasyliw lat 65, którego zastrzelili koło swojego podpalonego domu. Pochowany został w Krecowie, a reszta we wspólnej mogile na miejscu, gdzie zostali straceni.
Wielu mężczyzn i bydła pognali potem do Birczy. Do pilnowania bydła zabrali po rozstrzale pod szkołą Petra Wasyliwa, który potem opowiedział mi o przebiegu rozstrzelania. Mojego ojca przygnali pod szkołę ostatniego, całego zalanego krwią, ponieważ przed rozstrzelaniem był strasznie bity. W końcu kazali mu biec, a gdy ojciec zrobił kilka kroków, zabili go serią z automatu. Oprócz kul miał też ranę kłutą głowy od bagnetu. Potem wzięli się za innych. Ludzie czekali spokojnie na śmierć, ale 14-letnichłopiec Josyp Szczurko zaczął prosić żołnierza celującego w niego z automatu, że jest sierotą, ojciec zmarł na suchoty, że jest Polakiem chociaż w rzeczywistości był Ukraińcem. Doczekał się takiego miłosierdzia: kat nie strzelił w niego, a uderzył go kolbą tak, że mózg rozbryznął się po murach szkoły. Szkoła w ogóle tam, gdzie rozstrzeliwano, była cała we krwi. […]
Od 1 do 6 stycznia taki sam los spotkał także kilka innych wsi, to znaczy Łomną, część Dobrej Szlacheckiej, Jamnę, gdzie [żołnierze WP] także palili i zabijali.
Na naszą Wigilię oddziały UPA napadły na Birczę, skąd wychodziły te wszystkie napady. Gdy nasze oddziały przygotowywały się do ataku, wiedzieliśmy, że idą na pewną śmierć, bo Birczy nie można było lekko zdobyć. Mimo to śmierć była im obojętna, bo chcieli zemścić się za naszą krzywdę. Ponad połowa chłopaków a naszych oddziałach nie miała swoich wiosek, swoich rodziców i rodzin. Wszystko zostało spalone i wybite. Rano 7 stycznia nasi musieli wycofać się spod Birczy, upadli dwaj dowódcy: „Konyk” i „Orski”. A Polac y powyciągali naszych mężczyzn uwięzionych w piwnicach i rozstrzelali, aby [móc] zaliczyć ich do zabitych banderowców. Z Lachawy zabili wtedy Petra Sywyka, Iwana Kokitkę i Mychajła Zaricznego. Pozostali w tych piwnicach tylko najstarsi, którzy musieli pochować swoich poległych. […] Po dwóch tygodniach od pogrzebu Polacy wypuścili tych starców, jednak nasi byli tak wygłodzeni, że w drodze do domu zmarł w rowie zaraz za Starą Birczą Josyp Wasyliw. Już w domu zmarłPetro Szczurko. […]
Jesienią [1946 r.] wojsko z Sanoka zabiło 15-letniego Mychajła Morozyka w jego domu […].
Źródło: Spohad Josyfy Żarki (diwocze prizwyszcze Zariczna) narodżenoji 1923 roku w Lachawi Sianićkoho powitu, w: 1947 Propamiatna Knyha, pod red. B. Huka, Warszawa 1997, s. 395–400.
HISTORIA
Po deportacji części mieszkańców Ukraińców do Ukraińskiej SRR w latach 1945–1946 Wojsko Polskie w 1947 r. w ramach deportacji o kryptonimie „Wisła” wygnało ze wsi na tzw. Ziemie Odzyskane 159 obywateli RP narodowości ukraińskiej [Akcja „Wisła” 2013, 1049].
KOMENTARZE
DZIEDZICTWO UKRAIŃSKIEJ KULTURY MATERIALNEJ
Wyniki monitoringu z [oczekuje na uzupełnienie]
BIBLIOGRAFIA