ТЕРКА(pol. Terka) – do 1947 r. wieś ukraińska w powiecie leskim. Wg Wołodymyra Kubijowicza w 1939 r. w Terce mieszkało 680 osób, w tym 570 Ukraińców, 100 Polaków, 10 Żydów [s. 44]].
HISTORIA
WIEK XIX
Na początku lat 90. XIX w. Terka scharakteryzowana została w następujący sposób: „Wieś, powiat liski, na prawym brzegu Solinki, wzniesienie 464 m, w obszernej kotlinie, otoczonej od północy górą lesistą Tołsta (748 m.), od zachodu działem wód Sanu i Solinki (625 m), a od południa górami lesistymi, sięgającymi na obszarze Terki do 765 m. Graniczy na wschód ze Studennem. Wieś liczy 55 domów i 365 mieszkańców (312 gr.-kat., 37 rzym.-kat. i 16 izr.), z cerkwią drewnianą, wybudowaną w r. 1781 kosztem miejscowych parochów. Posiadłość większa (Waleriana Polmana) wynosi 106 morgów roli, 26 m. łąk, 8 m. ogrodu, 23 m. pastwisk, 328 m. lasu, razem 492 m.; posiadłość mniejsza 498 morgów roli, 100 m. łąk, 99 m. pastwisk i 6 m. lasu. Uposażenie parafii składa się z 41 m. roli i 55 złotych reńskich dochodu stałego. Rząd dopłaca do funduszu religijnego 225 złr. [SGKP, t. XII, s. 311].
WIEK XX
Dnia 8 lub 9 lipca 1946 r. żołnierze z 8 Oddziału 36 Komendantury Wojsk Ochrony Pogranicza w Wołkowyi dokonali mordu zbiorowego na ponad 30 mieszkańcach narodowości ukraińskiej. Większość z nich, w tym kobiety i dzieci, spalili żywcem w jednym z domów. Innych zabili w różnych częściach wioski.
MIEJSCE MORDU
Dokładne informacje o sprawie ustalenia miejsca kaźni ukraińskich kobiet i dzieci z Terki – w opracowaniu.
Zdjęcia z lat 2006-2009. Druga z Pań pokazujących miejsce mordu to Anna Lewicka.
DOKUMENTY
Raport referenta Służby Bezpieczeństwa OUN Stepana Golasza „Mara”
(z wyłączeniem jego integralnej części, relacji Wasyla Soniaka, dostępnej niżej)
Nocą z 4 na 5 lipca VII 1946 r. bojówka Służby Bezpieczeństwa aresztowała 4 donosicieli we wsi Terka. Piąty uciekał i został zastrzelony. Wśród aresztowanych był jeden Polak, dwaj renegaci (ojciec i syn) i jeden Ukrainiec. Miejscowi Polacy dali znać o tym wydarzeniu do Wołkowyi. WOP, który tam kwaterował, zrobił siłami ok. 30 osób akcję na Terkę powiat Lesko nocą z 6 na 7 VII 1946. We wsi zastali tylko starców, kobiety i dzieci. WOP wkroczył na górny kraniec wsi i zaczął wyrzucać prawie śpiących ludzi z domów. Traktowali ludzi po barbarzyńsku. Katarzynę Cokan, lat 30, pobili do krwi, na głowie miała kilka ran. Oprócz tego bili wszystkich naszych ludzi, nawet małe dzieci, które odrywali od matek i wyrzucali na dwór. WOP spędził we wsi cała noc. Ograbił każdy dom i zniszczył sprzęty domowe, tłukli naczynia, łamali ławy, szafy, stoły, wybijali okna. Nad ranem zegnali złapanych ludzi na środek wsi i popędzili do Wołkowyi. Zabrali wtedy 43 osoby. Po drodze i z samej Wołkowyi część ludzi uciekła. W Wołkowyi trzymali złapane osoby pod strażą do 8 VII 1946 r., spisywali protokoły, przy czym znęcali się nad ludźmi.
[Nasza] Służba Bezpieczeństwa przesłuchała wziętych donosicieli. Oprócz jednego wszyscy przyznali się do winy i wyjawili wszystko, co donosili do WOP, MO i WP. Niewinnego (Ukrainiec) zwolniono, a dwóch, Mychajłę Łoszycę lat 49 i Jana Gankiewicza lat 55 powieszono we wsi w nocy 7 VII 1946 r. Przyczepiono im kartki, gdzie stwierdzone zostało, że zostali ukarani za współpracę z WOP, MO i UBP jako agenci bolszewizmu, wrogowie narodu ukraińskiego i polskiego.
8 VII 1946 r. WOP z Wołkowyi przybył wraz z aresztowanymi, których zostało jeszcze 26 osób. Ludzi tych zaprowadzili na górny koniec wsi Terka.
Wraz z WOP przybyli do wsi cywilni Polacy z Terki, którzy uciekli 7 VII do Wołkowyi. Krzyczeli do wojska: „Wszystkich wystrzelać”. Najbardziej domagał się od wojska kary śmierci Czarnecki Kazio. Cywilni Polacy rozeszli się do swoich domów i przygotowywali się do wyjazdu z majątkiem do Wołkowyi. Tymczasem banda polskiego czerwonego wojska przyprowadziła aresztantów do ostatniego domu na końcu wsi, tam wszystkich przeliczyli i odstawili na bok trzech starców (Matij Diak lat 60, Chomyj Mykoła Chomyj lat 55 i Ostasz Mychajło lat 79) i dwie kobiety: Ławer Kateryna lat 41 i Ławer Marija lat 25 (obydwie miały amerykańskie dokumenty).
Pośród pozostałych 21 osób były jedynie kobiety (14) i 7 dzieci (chłopcy i dziewczęta). Ich wszystkich zagnali do chałupy, tam posadzili na ziemi i zastrzelili z automatu oraz porozrywali granatami. Dom podpalili, paląc w nich jeszcze żywych ludzi.
(…)
Ofiarami polskiego terroru we wsi Terka w powiecie leskim padły następujące osoby: 1. Hisejka Maria, lat 30, wdowa; 2. Ostasz Katarzyna, lat 60, żona Michała; 3. Karnas Maria, lat 40, matka;5. Romancio Pazia, lat 42, matka; 6. Romancio Maria, lat 16, córka; 7. Poływka Ołena, lat 50, matka; 8. Wajda Tońka, lat 35, matka; 9/ Wajda Maria, lat 6, córka; 10. Wajda Wołodymyr, lat 4, synek; 11. Hnatyszyn Anna, lat 35, matka; 12. Hnatyszyn Rozalia, lat 9, córka; 13. Hnatyszyn Illia, lat 3, syn; 14. Cokan Kateryna, lat 60, wdowa; 15. Djak Ruzia, lat 22, matka; 16. Djak Anastazja, 7-miesięczna córka; 17. Djak Maria, lat 37, matka; 18. Djak Natalia, lat 11, córka; 19. Sanczak Maria, lat 80, matka; 20. Liberna Katarzyna, lat 32, dziewczyna.
Po spaleniu domu z niewinnymi ofiarami bandyci rzucili się do palenia innych chałup. Podczas palenia łapali ludzi pozostałych jeszcze we wsi, niedołężnych, starców, katowali, łamali ręce i rzucali żywcem do ognia. Osobami, które zginęły poprzez wrzucenie żywcem do ognia byli: 1. Linkewicz Michał, lat 78, brat Wajdy; 2. Wajda Maria, lat 70, siostra Michała Linkewicza; 3. Djak Anna, lat 100, wdowa; 4. Wajda Wasyl, lat 90, wdowiec; 5. Romancio M., 72, mąż; 6. Romancio A., lat 65, żona; 7. nazwisko nieznane, lat 27, głuchoniemy.
Oprócz tego 3 starców wyodrębnionych przed rozstrzelaniem kobiet z dziećmi banda zaprowadziła na cmentarz i rozkazała wykopać dół dla powieszonych donosicieli. Ci wykopali jamę i ich pochowali. Potem rozkazali im kopać grób dla siebie. Starcy byli bici, wykopali dół, a kaci rozkazali dwóm starcom położyć się w nim i tam ich zastrzelili. Trzeci, najstarszy, musiał ich zasypać ziemią. Po wypełnieniu grobu jeden z bandytów serią z automatu zabił trzeciego starca, a ciało pozostawił na zbiorowym grobie. Na cmentarzu zabici zostali:
1. Djak Matij, lat 60
2. Chomy Mikołaj, lat 55
3. Ostasz Michał, lat 79.
Oprócz tego złapali dwóch chłopców na górze Korb nad wsią i ich zamordowali. Ciała zamordowanych zostały tak zmasakrowane, że nie można było ich rozpoznać. Zamordowanymi byli chłopcy z Terki: Burmicz Stefan, lat 20, i Romancio Hryć, lat 23.
Cała wioska została obrabowana, majątek wywieziono do Wołkowyi. Rzeczy, których nie można było zabrać, zniszczone zostały na miejscu i spalone. [Żołnierze] spalili tego dnia we wsi 23 gospodarstwa, a resztę obrabowali. Po tek akcji WOP wyjechał wraz z miejscowymi Polakami do Wołkowyi. Wśród spalonych domów były także polskie. Kości i popiół spalonych ludzi gdzieś schowali, bojąc się następstw.
9 VII WOP znowu przyszedł o Terki i nadal rabował. Mieszkańcy Terki cały czas siedzą w lesie i boi się pokazać we wsi, bo Polacy robią zasadzki i strzelają do nich, aby ludność nie usypała zamordowanym mogiły.
Podobne wypadki miały miejsce i w innych miejscowościach Łemkowszczyzny: Zawadce Morochowskiej, Karlikowie, Wisłoku, gdzie wróg dopuścił się masowych mordów na niewinnej ludności ukraińskiej. Polsko-bolszewickie czerwone bandy chciały wyniszczyć nasz naród, chcieli wygnać go z ojczystej ziemi pradziadów. Jednak okrutne akcje okupanta spotykały się z reakcją całego narodu, naród, posiadając swoje wojsko, godnie strzeże swoich praw do istnienia. Łemkowie wiedzieli o tym, że niewinnie przelana krew kobiet, starców i dzieci nie pójdzie na marne. Zrodzi nowych, jeszcze bardziej zawziętych rycerzy UPA, którzy nie pozwolą znęcać się nad bezbronną ludnością. Właśnie tak się stało. Jeden z łemkowskich oddziałów UPA pod dowództwem „Bira” wraz z referentami OUN wykonał akcję odwetową na wrogie gniazdo Wołkowyję, zniszczyli tam załogę WOP i odebrali zrabowany majątek, który oddano wieśniakom.
Jeszcze jedne Lidice powtórzyły się na ziemiach ukraińskich, jednak świat o nich nie mówił, tak jakby Ukraińcy byli gorsi od Czechów, bo o nich obca prasa milczała. Nowy watażka Stalin nie odbiegł daleko od swego poprzednika Hitlera, a pod względem wyniszczania narodów nawet go prześcignął. Nie przestraszą tych, którzy zostali pośród żywych, a odwrotnie – ich serca napełnia się jeszcze większym pragnieniem zrzucenia przeklętego nienawistnego jarzma, aby utworzyć nowe i lepsze życie w Wolnym Niepodległym Państwie.
Źródło: Litopys UPA, red. P.J.Poticznyj, I. Łyko, t. 34, Toronto-Lviv 2002, s. 327-331.
Fragment sprawozdania sytuacyjnego referenta OUN Stepana Golasza „Mara” z nadrejonu „Beskid” o mordzie żołnierzy Wojska Polskiego na Ukraińcach w Terce
[…] 29 maja 1947 r. WP z Wołkowyi w ilości około 200 żołnierzy […] przechodząc przez Terkę zabiło Mychajła Drozda lat 37, Dmytra Karnasa lat 25 i ciężko raniło Iwana Neborę, który po dwóch dniach zmarł. […]
Źródło: Wisti z terenu za czas wid 1.5 – 1.6.1946 r., w: „Litopys UPA”, t. 34: Łemkiwszczyna i Peremyszczyna. Polityczni zwity (Dokumenty), red. P.J. Poticzny, I. Łyko, Toronto-Lwiw 2002, s. 100. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
Fragment sprawozdania sytuacyjnego referenta OUN Stepana Golasza „Mara” z nadrejonu „Beskid” o mordzie żołnierzy Wojska Polskiego na Ukraińcach w Terce
[…] 8 lipca 1946 r. o godzinie 7. WP napadło na wieś Terka powiat Lesko. Przyprowadziło z sobą 28 zaaresztowanych osób, wobec których zachowywali się, jak zwierzęta, nie bacząc na to, iż były to same kobiety i dzieci. Zaaresztowane kobiety i dzieci zamknęli w jednym domu w górnej części wsi, gdzie jeden bandyta rozstrzelał ich z automatu i porozrywał granatem. Jeszcze żywych ludzi spalono, podpalając dom. Z tego mordu niewinnych ludzi udało się uciec tylko 140letniemu chłopczynie Wasylowi Soniakowi, który dokładnie o tym opowiada. Kogo polscy bandyci złapali we wsi, tego na miejscu rozstrzeliwali. W wyniku tej akcji zamordowane zostały 33, w tym żywcem spalono 100-letnią kobietę Annę Diak [w oryginale: Dyk – B.H.]. […].
Źródło: Wisti z terenu za czas wid 1.7 – 1.8.1946 r., w: „Litopys UPA”, t. 34: Łemkiwszczyna i Peremyszczyna. Polityczni zwity (Dokumenty), red. P.J. Poticzny, I. Łyko, Toronto-Lwiw 2002, s. 103. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
Fragment sprawozdania sytuacyjnego referenta OUN Stepana Golasza „Mara” z nadrejonu „Beskid” o mordzie żołnierzy Wojska Polskiego na Ukraińcach w Terce
[…] 16 lipca 1946 r. WP w sile 400 wojaków napadło na wsie Terka, Polanki, Studenne i okoliczne lasy. […] W Terce spalili 20 domów i rzucili do ognia dwóch mężczyzn: Mykołę Szczerbę lat 21 i Dmytra Tymę lat 38. W innych wsiach złapanych mężczyzn także pozabijali. […]
Źródło: Wisti z terenu za czas wid 1.5 – 1.6.1946 r., w: „Litopys UPA”, t. 34: Łemkiwszczyna i Peremyszczyna. Polityczni zwity (Dokumenty), red. P.J. Poticzny, I. Łyko, Toronto-Lwiw 2002, s. 106. Tłumaczenie z języka ukraińskiego.
Relacja Wasyla Soniaka
(stanowi świadomie wyodrębnioną tu część raportu S. Golasza, ps. „Mar”)
Około godz. 10 8 VII 1946 r. Polacy zawieźli nas pod silną eskortą z Wołkowyi do Terki. Po drodze mówili nam: „Zobaczycie, co z wami zrobimy, odechce się wam niepodległej Ukrainy”. Zakazali nam mówić po ukraińsku, bo sami nie rozumieli tego języka. Niektóre kobiety po drodze modliły się i płakały. We wsi przy drodze leżeli powieszeni, a koło nich stali cywilni Polacy. Szybko zawieziono nas na górny kraniec wsi i rozkazano zleźć. Trzech starszych mężczyzn wzięli na bok i dwie kobiety, które miały amerykańskie metryki i inne dokumenty. Nas resztę zagonili do Dudczynej chaty. Tam kolo nas pozostał tylko jeden Polak z automatem, a drugi został pod domem. W domu rozkazali nam siadać w kącie pod ścianą. Ludzie ze strachu siadali i padali na kolana, modlili się, jedni płakali, krzyczeli, drudzy się modlili i prosili Boga o szczęśliwą śmierć. Leżałem na samym środku domu i patrzyłem się na tego Polaka, który krzyczał do nas po polsku: „Módlcie się, módlcie, to szybciej doczekacie się śmierci”. Potem wyciągnął pepeszkę i zaczął do nas strzelać. Przycisnąłem głowę do ziemi i usłyszałem huk wystrzałów oraz krzyk ludzi. Oblała mnie gorąca ludzka krew. Polak, gdy wystrzelił jeden dysk, wyciągnął drugi i znowu zaczął strzelać. Jedna kobieta, Marynia Diak, strasznym głosem krzyczała: „Proszę pana, dobijcie mnie, niech się nie męczę koło dziecka”. Krzyczały i inne kobiety. Wtedy Polak wyciągnął z kieszeni granat i rzucił między nas, a sam usunął się do sieni, potem rzucił drugi. Ludzie dalej krzyczeli, ciężko jęczeli i rzucali się po ziemi. Polak zobaczył, że ludzie nadal krzyczą i są jeszcze żywi, krzyknął do drugiego” „Dawaj jeszcze jeden krążek” i znowu wystrzelali go do nas. Tymczasem dom zaczął płonąć i musiał uciekać przez okno, bo w sieniach już był płomień. Zobaczyłem, że dom płonie, wyskoczyłem przez okno na dwór i ukryłem się w potoku pod krzakiem. Stamtąd słyszałem, jak Polak krzyczał: „Stój, stój” i strzelał z automatu. Do kogo strzelał, nie wiem. Więcej nikogo nie widziałem, tylko słyszałem trzask płonącego budynku. Wieczorem usłyszałem, że we wsi jest cicho, wstałem i poszedłem do lasu. Daleko zajść nie mogłem, bo poczułem się bardzo zmęczony i głodny. Przeszedłem jakieś 300 kroków i siadłem, aby odpocząć w Daniłowej koniczynie. Cały byłem mokry, bo leżałem w wodzie, oprócz tego byłem zmęczony i zasnąłem. Spałem tam całą noc, aż nad ranem wstałem i zobaczyłem Pannoczkowego Tymka. Zapytałem go, gdzie jest moja matka i za nim powoli poszedłem do niej” (ten chłopiec po tym przeżyciu obecnie leży chory).
Źródło: Litopys UPA, red. P.J.Poticznyj, I. Łyko, t. 34, Toronto-Lviv 2002, s. 328-329.
Relacja Pelahiji Moroz
Żołnierze zaprowadzili wszystkich zatrzymanych na koniec wioski. Wprowadzili nas do jakiegoś domu. Było nas wszystkich około 30–40 osób. Byli to wszystkie te osoby, które były zatrzymane i wywiezione do Wołkowyi. Żołnierze zagonili nas do tego domu, a następnie zamknęli okna i drzwi, aby nie można było wyjść. Dookoła budynku stali żołnierze. W pewnym momencie do budynku wszedł jakiś oficer w stopniu porucznika lub kapitana i zapytał, kto z nas ma rodzinę w Ameryce. Cztery lub 5 osób wyszły z budynku, które powiedziały, że mają rodzinę w Ameryce. Nie wiem, kto wyszedł. Później do budynku przybiegł mój dziadek ze strony mamy, Bogacki, imienia nie pamiętam. Był on Polakiem. Dziadek przyniósł jakieś dokumenty, z których wynikało, że mama jest Polką. Do budynku wszedł ten sam oficer i kazał wyjść mojej mamie, Rozalii Diak. Z budynku wyszła moja mama, Rozalia Diak, ja, moja starsza siostra, Rozalia Diak z córka Anastazją i brat Sławek. Przyszedł tam sąsiad, któremu powieszono ojca i syna, i powiedział, że moja starsza siostra Rozalia Diak jest „banderówką”, a moja mama jest Polką. Siostra Rozalia Diak była siostrą przyrodnią. Była to córka po pierwszej żonie mojego ojca. Żołnierze rozdzielili nas. Rozdzielili brutalnie. Siostrę Rozalię Diak z jej małym dzieckiem z powrotem wrzucili do tego budynku. Ja z mamą i bratem, i dziadkiem odeszłam kilka kroków od budynku, gdzie byli zakładnicy. Ten sam oficer dał rozkaz strzelania palącymi kulami do budynku, gdzie byli zakładnicy. Budynek był drewniany i bardzo szybko zaczął się palić. Strasznie krzyczeli ludzie. Do budynku strzelali tylko żołnierze, nie było milicjantów. (…) Wszyscy z zakładników byli narodowości ukraińskiej. (…) Pamiętam, że do tego budynku przywieźli nas przed obiadem, około godz. 11.00, a zakładnicy zostali zamordowani około godz. 14.00. Nie wiem, czy zakładnicy zostali zastrzeleni, czy spaleni żywcem. Żołnierze nie mówili, dlaczego mordują zakładników.
Źródło: zeznanie w ramach śledztwa OKŚZpNP, S 7/00Zk.
[pełna historia Terki w opracowaniu]
TERCZANIE W CENTRALNYM OBOZIE PRACY W JAWORZNIE
Na pobyt w polskim obozie koncentracyjnym w Jaworznie Centralny Obóz Pracy władze Polski skazały dwóch Ukraińców z Terki: Osypa Wajdę i Wasyla Wajdę. We wspomnieniach Tymka Skonceja znajduje się informacja: „Jeśli chodzi o Oświęcim, gdzie odbywała się kontrola, to aresztowany został Osyp Wajda i drugi, młodszy, chłopak Wasyl Wajda, syn Michała. Obydwaj z naszej wsi Terka. Po kilku latach wyszli na wolność”. Tu udostępnione zostały w powiększeniu w formie narracji fragmenty jednego dokumentu potwierdzającego zwolnienie Osypa (Józefa) Wajdy z COP w Jaworznie.
CERKIEW
Cerkiew terczańska pod wezwaniem Proroka Eliasza (ukr. Іллінська церква) była najpierw cerkwią tutejszego prawosławnego monasteru, po raz pierwszy wzmiankowaną w 1489 r. Monaster znajdował się na górze, która później nosiła jego nazwę. Terczanie w tym okresie modlili się w monasterskiej świątyni, a po jego upadku przedsięwzięli budowę wielkiej cerkwi drewnianej na terenie wsi. Wzniesiono ją w 1771 lub 1781 r. W 1911 r. zastąpiła ją murowana świątynia, którą w 1914 r. strawił pożar. Po pierwszej wojnie światowej wieś podjęła się odbudowy cerkwi, którą zakończyła w 1922 r. Nie są znane jej losy w okresie deportacji Ukraińców z ich wsi rodzinnej w okresie 1945-1947. Dużo mogą powiedzieć następstwa: budowla stała się własnością państwową, a praktycznie pozostała bez opieki, co skazywało ją na zniszczenie. Inicjatorem tego dzieła okazało się Nadleśnictwo Państwowe w Wołkowyi. Uzyskawszy pozwolenie rzeszowskiego Wydziału do Spraw Wyznań PWRN w 1957 r. przystąpiło do rozbiórki murów (blacha z dachu została zdjęta wcześniej przez potrzebujących jej mieszkańców wsi). Nie wiadomo, co stało się z ikonami oraz elementami wyposażenia cerkwi. Źródła materiałów ikonograficznych: nr 1 – S. Kryciński, Cerkwie w Bieszczadach, Pruszków 2005, s. 79; nr 2 – Zbiory własne J. Wajdy; nr 3 – O. Iwanusiw, Cerkwa w rujini, Toronto 1997, s. 138.
FOTOGRAFIE HISTORYCZNE
Opis: 1 – Greckokatolicki biskup przemyski Jozafat Kocyłowski podczas wizytacji parafii w Terce, przed budynkiem kooperatywy „Zhoda”, lipiec 1933 r.; nr 2 – Mieszkańcy Terki, 25 maja 1934 r.;nr 3 – Dzieci ze szkoły w Terce, 1939 r.;nr 4 – Członkowie amatorskiego zespół artystycznego, 25 maja 1934r.
MIESZKAŃCY
Galeria przedstawia twarze osób wchodzących w skład amatorskiego zespołu teatralnego z Terki utworzonego przez ks. Osypa Kecuna w 1926 r. Zostały wyodrębnione z fotografii grupowej wykonanej dnia 25 maja 1934 r. w Terce.
MATERIAŁY DO HISTORII TERKI
WSPOMNIENIA
Relacja Wasyla Romancia, Ukraińca, urodzonego w Terce w latach 30. XX w. Tekst relacji utworzony przez osobę trzecią na podstawie opowieści ustnej Wasyla Romancia. Opis: maszynopis, język ukraiński, 7 str., 2,5 MB:
Wspomnienia Wasyla Romancia
Wspomnienia Tymoteusza Skonceja, Ukraińca, urodzonego w Terce w latach 30. XX w. Wspomnienia o wsi rodzinnej z lat 30-40 XX w. napisał w 2007 r. Opis: rękopis, język ukraiński, 30 str., 20,3 MB:
Wspomnienia Tymoteusza Skonceja
Relacja Jarosława Wajdy, Ukraińca, urodzonego w Terce w latach 30. XX w. Tekst relacji utworzony przez osobę trzecią na podstawie opowieści ustnej J. Wajdy. Opis: maszynopis, język ukraiński, 4 str.,1,15 MB:
Wspomnienia Jarosława Wajdy
MATERIAŁY ŚLEDZTWA ODDZIAŁOWEJ KOMISJI ŚCIGANIA ZBRODNI PRZECIWKO NARODOWI POLSKIEMU IPN W RZESZOWIE W SPRAWIE MORDU W TERCE W DNIU 7 LIPCA 1946 R.
Dnia 25 października 2005 r. prokurator IPN Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie Marian Papiernik wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie o zabójstwo w Terce 7-8 lipca 1946 r. co najmniej 12 oraz spalenie żywcem 9 lipca 1946 r. 23 obywateli polskich narodowości ukraińskiej, mieszkańców wsi Terka. Prokurator stwierdził m.in.: Zebrany materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, że zbrodni dopuścili się żołnierze 8 Oddziału 36 Komendantury WOP stacjonujący w Wołkowyi wraz z Grzegorzem Łoszycą. Czyn ten wyczerpuje znamiona zbrodni komunistycznej i zbrodni przeciwko ludzkości w rozumieniu art. 2 ust. 1 i art. 3 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Niżej udostępniony jest w formie PDF wybór skanów dokumentów śledztwa.
Przebieg śledztwa, cz. 1
Przebieg śledztwa, cz. 2
Dokumenty 36 Komendy 8 Odcinka WOP, cz. I
Dokumenty 36 Komendy 8 Odcinka WOP, cz II
Zeznania świadków, cz. I
Zeznania świadków, cz. II
Zeznania świadków, cz. III:
Zeznania świadków, cz. IV
Zeznania świadków, cz. V
Postanowienie o umorzeniu śledztwa, cz. I:
Postanowienie o umorzeniu śledztwa, cz. II:
STAN ZABYTKÓW UKRAIŃSKIEJ KULTURY MATERIALNEJ
Dokumentacja fotograficzna wykonana w 2010.
CERKWISKO
Po cerkwi pozostały fundamenty stanowiące do dziś dobrze widoczną część cerkwiska oraz wbity w ziemię kowalskiej roboty krzyż żelazny z bani głównej.
DZWONNICA
Zbudowana pod koniec XIX w. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie została rozebrana wraz ze świątynią. Jeden z jej dwóch dzwonów użytkowany jest na dzwonnicy przy kościele w Terce. Losy drugiego nie są znane.
CMENTARZ
Znajduje się na południe od cerkwiska, tuż przy nim.
POMNIK UKRAIŃSKICH OFIAR TERKI
W 1985 r. Maria Wajda rozpoczęła starania o wybudowanie pomnika ofiarom mordu z 9 lipca 1946 r. W maju tegoż roku zakończyły się one powodzeniem. Mszę świętą w intencji dusz ofiar oraz poświęcenia pomnika 1 listopada 1985 r. dokonał proboszcz z Wołkowyi.
Fotografie z 2004 r.
PAMIĘĆ
Pamięć o zamordowanych mieszkańcach Terki to przede wszystkim modlitwa. Pierwsze od akcji „Wisła” nabożeństwo w rycie greckokatolickim, będącym rytem ofiar w momencie ich śmierci, odprawione zostało 9 lipca 1997 r. przez parocha Komańczy ks. Jana Pipkę. Wzięli w nim udział dawni mieszkańcy Terki, którzy przyjechali ze Stargardu Szczecińskiego i okolicy. W latach następnych panachydy w intencji ofiar był powtarzane. Galeria przedstawia nabożeństwo z 2007 r.
MATERIAŁY UZUPEŁNIAJĄCE do historii Terki
Odręczne plany wsi
Wasyl Romancio, ur. w Terce ok. 1937 r., wykonał w 1992 r. dwa odręczne plany swej wsi rodzinnej wg stanu na I połowę 1947 r. Autor oparł się wyłącznie na własnej pamięci. Zastosował technikę łączenia 13 arkuszy formatu A4, co pozwoliło mu umieścić na liczącym ponad 2 metr pasie papieru wszystkie gospodarstwa Terki. Plan zaczyna się w górnej części wsi, od strony Sakowczyka.
Drugi odręczny pamięciowy plan wsi Terki autorstwa Wasyla Romancio, wykonany podobną techniką, lecz z mniejszą ilością danych, być może także w 1992 r. Autor największą uwagę zwrócił na położenie poszczególnych domów; ich numery nie odpowiadają historycznemu układowi numerów.
Komentarz Wasyla Romancio do drugiego pamięciowego planu Terki. Tekst umieszczony został na odwrocie każdego arkusza; numery domów wraz z krótkimi informacjami o mieszkańcach odpowiadają numerom domów naszkicowanych na odwrocie arkusza; kolorem czerwonym zaznaczono mieszkańców wsi zabitych przez wojsko polskie w latach 1945-1946.
Podgląd materiałów śledztwa OKBZPNP w Rzeszowie w sprawie mordu w Terce w dniu 9 lipca 1946 r.
Pogląd wspomnień
Wspomnienia Wasyla Romancio
Wspomnienia Tymoteusza Skonceja
Wspomnienia Jarosława Wajdy